Publicystyka



Repetytorium

kontradyktoryjność| postępowanie dowodowe| pozew| proces cywilny| roszczenie| sąd| strony rozprawy

włącz czytnik

Po drugie, oprócz przedstawienia faktów należy też przedstawić dowody. I to nie byle jakie dowody, ale dowody prawdziwości twierdzeń co do faktów stanowiących podstawę roszczenia. I tu pojawia się zwykle kolejny problem, wiążący się zresztą z poprzednim. Autorzy pozwów, jak i odpowiedzi na pozew, wydają się nie zauważać, że jakiś czas temu ustawodawca zdecydował o odejściu od zasady prawdy materialnej i wiążącego się z nią procesu inkwizycyjnego na rzecz prawdy formalnej i procesu kontradyktoryjnego. Inaczej mówiąc teraz zadaniem sądu jest wyłącznie sprawdzić, czy twierdzenia faktyczne, na których strona opiera swoje roszczenie albo zarzut zostały należycie udowodnione. Dowody powinny być więc zgłaszane na okoliczność prawdziwości konkretnego twierdzenia faktycznego. Twierdzę że zawarliśmy umowę, i na dowód tego przedstawiam tę umowę z podpisem pozwanego. Twierdzę, że towar dostarczyłem, i na dowód tego przedstawiam świadka, który osobiście zaniósł paczkę powodowi. A co mamy zamiast tego? Ano mamy zgłaszanie dowodów "na okoliczność relacji powoda z pozwanym" albo co gorsza "na okoliczność przebiegu postępowania reklamacyjnego" - i leci lista kilku świadków albo kilka tomów dokumentów obejmujących wszystko co strony sobie wzajemnie przesłały. Zupełnie tak jakby autor uważał, że jego rola ogranicza się do wskazania sądowi, co ewentualnie warto by w tej sprawie sprawdzić - a przecież nie na tym polega proces kontradyktoryjny.

Z tym ponownie wiąże się trzecie, równie ważne. Otóż zdecydowanie zbyt często zapomina się, że postępowanie dowodowe nie służy ustalaniu faktów, a potwierdzaniu że miały bądź nie miały miejsca. Inaczej mówiąc dowody przeprowadzane przed sądem nie mogą służyć wyłącznie ustalaniu tego jakie ewentualnie zarzuty czy twierdzenia faktyczne będą mogły jeszcze zostać zgłoszone. Często jednak zgłaszane są wnioski o dopuszczenie dowodu z dokumentacji, o przesłuchanie świadków albo o dopuszczenie dowodu z opinii biegłych, bez wskazania konkretnych faktów, które owe dowody mają potwierdzić. Ot po prostu pełnomocnik pozwanego chce żeby biegły z zakresu ruchu samochodowego policzył wszystko i sprawdził, czy przypadkiem nie można by czegoś powodowi zarzucić. Albo żeby biegły z zakresu budownictwa sprawdził, czy ten dach za który powód żąda zapłaty na pewno jest wykonany dobrze. Podobnie zgłasza się wniosek o przesłuchanie kilku albo i kilkunastu świadków tylko dlatego, że mogą coś w sprawie wiedzieć, bo np byli w tym samym miejscu, albo ich nazwisko pojawia się gdzieś w papierach. Tak trafił mi się kiedyś wniosek o przesłuchanie kilkunastomiesięcznego dziecka, które wymieniono w notatce policyjnej jako pasażera samochodu, a od którego pełnomocnik pozwanego chciał się dowiedzieć czegoś o "przebiegu zdarzenia i jego następstwach". Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że jest to spowodowane niedostosowaniem procedury do wymogów postępowania kontradyktoryjnego - brakiem regulacji dotyczących fazy poszukiwania dowodów (tzw. "discovery") - ale to nie jest powód by wysługiwać się przy tym sądem. Należy raczej przemówić do rozsądku ustawodawcy, by istniejącą lukę załatał.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.