Świat



Kijów między Moskwą i Europą

Julia Tymoszenko| Rosja| rozszerzenie| szantaż gazowy| Ukraina| Umowa stowarzyszeniowa| Unia Europejska| Wiktor Janukowycz

włącz czytnik
Kijów między Moskwą i Europą
Monaster św. Michała Archanioła o Złotych Kopułach w Kijowie. Foto: Wikipedia.org

Wszystko wskazuje, że sprawa umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą i Unią Europejską będzie się ważyła do ostatniej chwili. Jej podpisanie planowane jest w dniach 28 -29 listopada na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, ale ciągle jeszcze nie wiadomo, czy Kijów spełni warunek, jaki stawia przed nim Unia i w taki czy inny sposób uwolni b. premier Julię Tymoszenko.

Ostatnia wersja kompromisu w tej sprawie przewiduje zgodę na jej wyjazd  na leczenie do Niemiec. I gdy wydawało się, że wszystko jest już na najlepszej drodze, do parlamentu wpłynęły nawet 4 projekty ustaw zezwalających na takie rozwiązanie, to okazało się, że sprawa rozstrzygnie się dopiero ok 15 listopada, a więc na krótko przed planowanym szczytem… Przypomina to igranie z ogniem i przywraca stare wątpliwości co do rzeczywistych intencji ukraińskich polityków oraz ich gotowości przyjęcia europejskich standardów prawnych. A to jest przecież jednym z podstawowych warunków…

I mimo wszystko, jeszcze nigdy Ukraina, Kijów nie były tak blisko Europy. W komentarzach i wypowiedziach polityków poprzedzających szczyt wileński ktoś już nawet napisał, że jeśli rzeczywiście dojdzie do podpisania umowy stowarzyszeniowej między UE i Kijowem to będzie to wydarzenie porównywalne do zburzenia muru berlińskiego. I chociaż można się w tym doszukiwać politycznej i propagandowej przesady, to – przynajmniej z punktu widzenia Ukrainy, (ale także innych krajów Europy Wschodniej) – podobne porównanie wydaje się w pełni uzasadnione…

Eksperci i komentatorzy dość zgodnie podkreślają polityczny, a nawet geopolityczny wymiar umowy stowarzyszeniowej, otwierającej Ukrainie – choćby tylko deklaratywnie i w odległej perspektywie – drogę do pełnej jej integracji z Unią Europejską. W tym kontekście często przypominana jest też wypowiedź sprzed lat Zbigniewa Brzezińskiego, zgodnie z którą “Rosja bez Ukrainy nigdy nie będzie Imperium”.  To oczywiście tylko pewien skrót myślowy, z którym wypadałoby się zgodzić, ale byłoby błędem gdybyśmy “europejską perspektywę” Ukrainy rozpatrywali wyłącznie w tych kategoriach. Chodzi o coś znacznie więcej…

Faktem jest, że kiedy w latach 90. elity polityczne b. państw komunistycznych z Europy Środkowo-Wschodniej zgłaszały swój akces do struktur zachodnich – NATO i UE – Moskwa protestowała i robiła wszystko, aby zablokować ich drogę do Sojuszu Północno-Atlantyckiego, “odpuszczając” jednocześnie “europejskie” ambicje tych krajów. Być może dlatego, że liczyła na opór w ówczesnych stolicach Unii, albo – po prostu – nie doceniała faktu, że przystąpienie do UE jest nie tylko wyborem politycznym, ale cywilizacyjnym, oznaczającym trwałe znalezienie się w zupełnie innym świecie.

Teraz, w przypadku Ukrainy, Moskwa tego błędu nie chce i nie może popełnić. Stawka jest zbyt wysoka. Rosja, która od lat zabiega o Unię Celną i utworzenie euroazjatyckiego odpowiednika UE – traktuje te projekty, jako sposób na zintegrowanie wokół siebie (i pod własną egidą) grupy państw postsowieckich, powstałych po rozpadzie ZSRR. W przekonaniu rosyjskich strategów i Władimira Putina – jest to konieczne dla umocnienia międzynarodowej pozycji Rosji, jako jednego ze światowych mocarstw. Bez Ukrainy cały ten projekt polityczny staje pod mocnym znakiem zapytania. Także dlatego, że oto na obszarze postsowieckim pojawi się alternatywny, konkurencyjny wobec rosyjskiego, model rozwojowy, atrakcyjny również dla innych, co może uruchomić efekt domina. W końcu, to było jednym z głównych powodów dla których w Moskwie tak bardzo obawiano się “kolorowych rewolucji” – “pomarańczowej” w Kijowie, czy gruzińskiej “rewolucji róż”.

Poprzednia 1234 Następna

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.