Świat



Żurawski vel Grajewski: Bezpieczeństwo przede wszystkim

korupcja| modernizacja| NATO| Pussy Riot| Putin| Rada Europy| Rosja| Ukraina| USA| WTO| Zimna Wojna

włącz czytnik

Jaka powinna być, a jaka będzie reakcja Zachodu na rosyjską agresję? To, że Putinowi zabrakło takiego pretekstu jak w Gruzji, oznacza, że Zachód zmuszony jest reagować bardziej zdecydowanie.

Przede wszystkim rosyjska operacja na Ukrainie jest improwizowana, w odróżnieniu od gruzińskiej. Planu oderwania Krymu od Ukrainy na pewno nie było w 2013 roku, czyli przed sytuacją z Majdanem, ponieważ nie było takiej potrzeby. To jest trochę tak, jak z Konstytucją 3 Maja i rozbiorami. Jak długo Rzeczpospolita żyła w systemie protekcji rosyjskiej, tak długo Rosja była zainteresowana całością. Na Ukrainie wystąpiła niezwykła i niespodziewana determinacja obywateli ukraińskich przeciwko naciskowi Rosji. Doszło do złamania imperialnego projektu moskiewskiego. Była to determinacja, której nikt nie przewidywał. Ukraina wychodząc z systemu protekcji rosyjskiej została poddana próbie zaboru, bez żadnego przygotowania propagandowego.

Wracając do reakcji Zachodu. Czy nie spodziewa się Pan tego, że będzie ona wyłącznie werbalna?

Myślę, że reakcja europejska będzie werbalna. Amerykańska i turecka może nie być werbalna. Amerykanie chcą „podziękować” Rosji za Syrię. Turcja ma natomiast proste narzędzie w postaci kontroli Bosforu i Dardaneli, a kwestie tatarskie są wewnętrznym czynnikiem politycznym w Turcji.

Sytuacja jest tak drastyczna, że polski rząd powinien nie bać się zastosować presji. Nasz kraj nie jest mocarstwem, ale to nie znaczy, że od nas nic nie zależy. Zagrożenie, że w razie odrzucenia twardego stanowiska Polska będzie sabotowała pracę tych, którzy się na to stanowisko nie zgodzą w obszarach dla nich istotnych, powinno paść. Szczerze mówiąc, uważam, że niepodległość Ukrainy jest dla Polski warta wojny. Obecnie zatem wszystko to, co jest poniżej wojny powinno być zastosowane.

Czy nie uważa Pan, że w świetle ostatnich wydarzeń polska „polityka na kolanach” to po prostu budowanie relacji z tymi, którzy „coś mogą”? Czy dzięki temu nie okazuje się skuteczna? A polityki wschodniej nie robi się wyłącznie w Kijowie czy Tbilisi, ale w Berlinie i Brukseli?

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.