TK



Dyrektywa współdziałania władz w konstytucji RP z 1997 roku jako przykład ustrojowego wishful thinking

Aleksander Kwaśniewski| Donald Tusk| Jerzy Buzek| kohabitacja| kompetencje| Lech Kaczyński| Leszek Miller| Marek Belka| Prezydent| Rada Mini­strów| weto| współdziałanie władz

włącz czytnik

Brak możliwości zgłaszania przez Prezydenta poprawek do niepochodzących od niego projektów ustaw redukuje szanse na jego w miarę harmonijną współpracę z re­prezentującą inną opcję polityczną większością parlamentarną w wymiarze ustawo­dawstwa. Z kolei w przypadku prawa inicjatywy ustawodawczej problem tkwi w przy­znaniu Prezydentowi uprawnienia potencjalnie (przy odpowiednio ukształtowanych w Sejmie stosunkach większości) groźnego dla funkcjonowania państwa w okresie „kohabitacji”.

3. Dyrektywa współdziałania władz z art. 133 ust. 3 a polityka zagraniczna państwa

Wprowadzenie regulacji z art. 133 ust. 3, czyli skonkretyzowanej dyrektywy współdziałania władz, służyć miało zobowiązaniu Prezydenta RP do harmonijnej ko­operacji z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem w zakresie wykonywa­nia przez Prezydenta funkcji reprezentanta państwa w stosunkach zewnętrznych oraz dotyczących tej funkcji kompetencji określonych w ust. 1 i 2. Chodziło o pogodzenie klasycznych dla reprezentacyjnej prezydentury uprawnień związanych z udziałem państwa w stosunkach międzynarodowych z przekazaniem prowadzenia polityki za­granicznej rządowi, co wynika jednoznacznie z art. 146 ust. 1. Trafnie spostrzeżono w literaturze, że „niezbyt kurtuazyjne” dla Prezydenta sformułowanie art. 133 ust. 3 miało powstrzymać go przed próbami prowadzenia konkurencyjnej w stosunku do rządowej polityki zagranicznej.

W doktrynie istnieje rozbieżność co do zakresu kompetencji głowy państwa w sto­sunkach zewnętrznych. Zdaniem jednych wyliczenie z art. 133 oraz treść art. 116 (po­stanawianie o stanie wojny, gdy Sejm nie może zebrać się na posiedzenie) wyczerpują kompetencje Prezydenta w tej dziedzinie. Inni zaś przekonują, że w wykonywaniu swojej funkcji reprezentacji „zewnętrznej” dysponuje on jeszcze innymi kompetencjami, jakkolwiek mają one charakter niewładczy (chodzi np. o składanie wizyt w innych krajach czy wysyłanie depesz gratulacyjnych). Bez względu na pewną rozbieżność tych ujęć, postanowienia art. 146 nie pozostawiają wątpliwości, który organ egzeku­tywy odpowiada za politykę zagraniczną. Za słuszne należy też uznać propozycje na­kazujące odwoływanie się w procesie interpretacji art. 133 do wykładni historycznej. Zwrócić więc należy uwagę, że – inaczej niż na gruncie małej konstytucji z 1992 roku – Prezydent RP nie sprawuje już „ogólnego kierownictwa w dziedzinie stosunków za­granicznych”, gdyż zostało ono przekazane Radzie Ministrów na mocy art. 146 ust. 4 pkt 9, co jest spójne z rozstrzygnięciem ustrojodawcy, iż to właśnie rząd prowadzi tak politykę wewnętrzną, jak i zagraniczną. Już tylko te argumenty dowodzą rzeczywistej intencji przyświecającej twórcom ustawy zasadniczej przy redagowaniu art. 133 ust. 3. Dodać jeszcze wypada, że jakkolwiek „współdziałanie”, o którym stanowi ten przepis, rzeczywiście wymaga odpowiedniego wzajemnego stosunku wszystkich uczestniczą­cych w nim podmiotów, to jednak ze stylistyki sformułowania „Prezydent współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem” (kolejność!) wolno wysnuć wniosek o silniejszym zaakcentowaniu powinności głowy państwa, wynikającym również z faktu, że to nie ona w zasadniczej mierze odpowiada za politykę zagraniczną. Nie­wątpliwie zaś cel ustrojodawcy stanowiło – motywowane racją stanu – zapobieżenie sytuacji, w której organy dwuczłonowej egzekutywy prowadzą rywalizację w dziedzinie kontaktów z zagranicą, co nie służyłoby przecież interesom Rzeczypospolitej.

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.