TK



Przegląd Sejmowy: Nowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym z 25 czerwca 2015

dyskontynuacja| linia orzecznicza| Obywatelski Monitoring Kandydatów na Sędziów| orzecznictwo TK| Piotr Tuleja| Prezydent RP| sąd prawa| Trybunał Konstytucyjny| ustawa o Trybunale Konstytucyjnym| Wojciech Sokolewicz| źródła prawa

włącz czytnik

Jako ciekawostkę można też dodać, że ustawa nie przyjęła propozycji projektu, aby przewodniczenie pełnemu składowi, gdy nie może tego czynić prezes lub wice­prezes, obejmował sędzia o najdłuższym stażu, pozostawiając tę funkcję najstarszemu sędziemu, czyli tak jak dotychczas.

Przy okazji odnotowania ustawowej regulacji składów orzekających, warto może wspomnieć o koncepcji, jaka pojawiła się w toku debaty nad projektem (cyt. Opinia K. Pawłowicz), że nie jest zgodne z konstytucją orzekanie (w formie wyroków) w składach innych niż w pełnym. Idea ta ujawniła się już wcześniej w projekcie kon­stytucji przygotowanym w 2010 r. przez PiS. Dotyczyła ona odstąpienia, co do zasa­dy, od wyrokowania TK w mniejszych składach, na rzecz wyroku zawsze orzeczone­go w pełnym składzie większością głosów, niekiedy nawet kwalifikowaną 2/3. Dotychczas orzekanie przez różne składy w innych sądach, nawet w SN, nie było kwestionowane.

Nowe elementy pojawiły się także w odniesieniu do rozpatrywania spraw na po­siedzeniach niejawnych. Dotychczasowa ustawa hołduje zasadzie przeprowadzania rozprawy, rezerwując posiedzenia niejawne dla konkretnie określonych czynności lub — w odniesieniu do skargi konstytucyjnej — na zasadzie wyjątku (art. 59 i n.). Tym­czasem w nowej ustawie określono, że: „Trybunał rozpatruje wniosek, pytanie praw­ne lub skargę na rozprawie albo na posiedzeniu niejawnym” (art. 81) i tę możliwość wyboru formy, czy jak to określa uzasadnienie — dywersyfikacji — potwierdzają dal­sze przepisy, pozostawiając w zasadzie swobodę wyboru składowi orzekającemu, któ­ry czyni to z własnej inicjatywy po rozpatrzeniu wniosku podmiotu inicjującego spra­wę lub na prośbę prezesa, aby sprawę rozpatrzeć na rozprawie „jeśli przemawia za tym ważny interes publiczny”. Ogłoszenie orzeczenia jest zawsze publiczne. W uzasadnie­niu poświęcono tej nowej koncepcji rozpraw i posiedzeń (taki też tytuł: „Rozprawy i posiedzenia” nosi rozdz. 6) sporo uwagi, wskazując przede wszystkim, że „rozpra­wa powinna być w zasadzie instrumentem służącym Trybunałowi do wyjaśnienia wąt­pliwości co do stanu faktycznego [...] powinna dostarczać merytorycznego materiału dla przyszłego orzeczenia, a nie służyć jedynie formalnemu zwieńczeniu procesu we­wnątrz trybunalskiego rozpoznawania [...] na tym polega specyfika postępowania przed sądem konstytucyjnym, który jest sądem prawa a nie faktów i w którym domi­nuje zasada pisemności”. Obok tych doktrynalnych argumentów podniesiono też względy pragmatyczne, polegające na „zwiększeniu tempa oraz sprawności orzeka­nia”. Trzeba przy okazji odnotować, że już kilkakrotnie przywoływany argument o sprawności orzekania, które jest chyba rzeczywiście społecznie oczekiwane, jest im­pulsem szeregu nowych postanowień, albo lepiej — nowego podejścia do dotychcza­sowych konkretnych procedur. Lektura ustawy co rusz ukazuje nowe przykłady, np. gdy w ustawie stanowi się możliwość umorzenia lub odroczenia rozprawy nie tylko wtedy, gdy nie stawią się wnioskodawcy lub ich przedstawiciele (jak dotychczas), ale także pełnomocnicy skarżących (art. 88). Nie deprecjonując znaczenia sprawności i przyspieszenia tempa rozstrzygania spraw, trzeba jednak zastanowić się, czy zawsze walor sprawności powinien dominować nad innymi wartościami sądowej procedury, np. jawnością postępowania. Nawet jeśli Trybunał — jako sąd prawa — może, a na­wet powinien być zwolniony od „nadmiernej judycjalizacji” (żeby się posłużyć cytowany  określeniem W. Sokolewicza, to nie powinien rezygnować z tych zasad, które mają charakter norm respektujących pozycję (uprawnienia zachowują) podmiotów uczestniczących w procesie. Wprawdzie „podsądnym” jest prawo, ale za tym prawem stoi interes publiczny lub indywidualny tych, którzy prawo ustanowili, i tych, którzy je oskarżają. Może to być parlament — organ przedstawicielski suwerena — lub głowa państwa, które mają prawo jako wnioskodawcy lub obrońcy być świadkiem i uczestnikiem oskarżenia i obrony ustawy, może to być obywatel, który przed sądem konstytucyjnym ostatecznie dochodzi sprawiedliwości. Czy można w imię sprawności zostawić te podmioty pod zamkniętymi drzwiami, za którymi Try­bunał, jak „wyrocznia”, podejmuje decyzję? Jest jasne, że w sytuacji gdy przygotowa­ne jest orzeczenie, nie ma żadnych wątpliwości ani nic do wyjaśniania, przeprowadza­nie rozprawy jest mało celowe. Czy dla uczestników procesu też? Dlatego, być może, zrównanie obu form — rozprawy i niejawnego posiedzenia — nie powinno być tak kategoryczne lub powinno być przynajmniej osłabione obowiązkową konsultacją z wnioskodawcą lub skarżącym, a także prawodawcą, jeśli skład orzekający wystąpi z inicjatywą rozpatrzenia sprawy na posiedzeniu niejawnym.

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.