TK



Annusewicz: Beton słabnie, sufit pęka

Andrzej Rozenek| Marcin Zamoyski| Olgierd Annusewicz| Piotr Guzioł| PiS| PSL| Robert Biedroń| ruchy miejskie| Słupsk| wybory| wybory samorządowe

włącz czytnik

Jakie jeszcze ma Pan refleksje po tegorocznych wyborach?

Druga grupa uwag dotyczy kształtu kampanii samorządowej; dawno nie było tak słabej. Nie w rozumieniu kampanii lokalnych, ale tej ogólnopolskiej, prowadzonej przez wiodące partie polityczne. Kwestie lokalne czy choćby związane z funkcjonowaniem samorządu terytorialnego w zasadzie były nieobecne. Kampania w mediach centralnych między pierwszą a drugą turą zogniskowana była wokół kwestii sfałszowania wyników i błędów PKW. Wcześniej głównymi tematami politycznymi były turystyka zarobkowa posłów PiS i wpadka z wywiadem marszałka Sikorskiego.

Mimo medialnej dyskusji o wiarygodności pierwszej tury samorządowej, w drugiej turze wzięło udział więcej wyborców niż przed czterema laty.

Frekwencja była wyższa, bo tym razem wliczano do niej duże miasta, które generują zwykle przyzwoite wskaźniki partycypacji wyborczej: Warszawa, Wrocław, Gdańsk, Poznań, Katowice. We wszystkich tych miastach uprzednio wybory zakończyły się na pierwszej turze. Warto zauważyć, że mechanizm kształtowania decyzji wyborczej przed drugą turą jest dość prosty: wyborcy kandydatów, którzy przeszli do ponownego głosowania, w większości idą na wybory i odtwarzają swoją decyzję z pierwszej tury. Wyborcy pozostałych kandydatów mogą mieć problem z poparciem kogoś z prowadzącej dwójki, stąd zwykle słabsza frekwencja niż w pierwszej turze. Ci, którzy zdecydują się ponownie zagłosować, podejmują decyzję nie tyle za, ile przeciw któremuś z pretendentów. Głosują na tego, którego „nie lubią mniej”. Nawoływania Piotra Guziała czy Andrzeja Rozenka mają tu znaczenie raczej symboliczne.

Od 12 lat pytam studentów politologii, czy zdarzyło im się zagłosować na polityka, którego nie lubili. Ci nieliczni, którzy się do tego przyznają, wskazują wyborcze drugie tury. Gdy pytam o program kandydata, na którego zagłosowali, widzę na sali kilka uniesionych rąk, często osób, które pracowały w kampanii w sztabie kandydatów. Mówię o studentach politologii, a więc niereprezentatywnej próbie młodych, ponadprzeciętnie zainteresowanych polityką wyborców. To tylko pokazuje, jak bardzo emocjonalne są decyzje wyborcze, które podejmujemy, zwłaszcza w drugiej turze głosowania. Gdy więc słyszę polityków PiS, przekonanych, że oto partia nabiera wiatru w żagle w kilku miastach, ponieważ udało się jej tam zdobyć ponad 40% głosów, to jestem rozbawiony. Bo jeśli wierzą w to, co mówią, to świadczy to o kompletnym niezrozumieniu mechanizmów rządzących drugą turą i podejmowaniem decyzji wyborczej. Jeśli więc chcemy poznać rzeczywiste poparcie warszawiaków dla PiS, to reprezentatywny będzie wynik z pierwszej tury: 27,7%.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.