TK



Crouch: W kierunku postkryzysowej postdemokracji?

Colin Crouch| demokracja| kapitalizm| kryzys finansowy| postdemokracja| Silvio Berlusconi| Społeczeństwo obywatelskie| społeczność globalna| Włochy

włącz czytnik
Crouch: W kierunku postkryzysowej postdemokracji?
Prof. Colin Crouch. Foto: YouTube

Aleksandra Kaniewska: Od 2007 roku w mniejszym lub większym stopniu świat tkwi w szponach kryzysu finansowego. Jest pan uważnym obserwatorem, wręcz krytykiem tego sektora. Wydaje się panu, że ludzie, rządy czy instytucje finansowe wyciągnęły z wydarzeń ostatnich lat jakąś naukę – o polityce, demokracji i kapitalizmie?

Prof. Colin Crouch: Trudne pytanie. Tak naprawdę, powiem nieodkrywczo: jeszcze nie wiadomo. Można zauważyć, że nakładają się na siebie dwie sprzeczne siły. Z jednej strony w globalnym świecie pojawiła się świadomość, że nieograniczony i nieuregulowany kapitalizm jest zabójczy dla wszystkich, z wyjątkiem banków, które i tak nie ponosiły ani nie będą musiały ponosić konsekwencji swoich działań. Z drugiej strony, mimo wiedzy o źródłach kryzysu, same banki nie chcą się zgodzić na żadne regulacje. W tej walce mają wielu politycznych sojuszników, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Widzę też problem w tym, że część doraźnych rozwiązań po 2008 roku była politycznie korzystna dla miejscowych rządów, które mogły forsować swoje pomysły ubrane w retorykę antykryzysową. Podobnie rzecz ma się, jeśli spojrzeć na reakcję instytucji unijnych na kryzys strefy euro. Tu też możemy się zawieść. Nadal panuje przekonanie, że cięcia w budżecie i deregulacja prawa pracy to najlepszy sposób na pobudzenie gospodarki. A nawet dziecko widzi, że to nie działa.

Ale jest rosnąca presja ze strony pewnej części społeczności globalnej, która naciska na zmiany. W kolejnych krajach wybuchają protesty. 2012 był rokiem protestów, 2013 – na razie – też nie zanosi się, żeby był dużo spokojniejszy.

Po pierwsze, ja też zaprotestuję. Czy jesteśmy „społecznością globalną”? Ani państwa, ani ich obywatele nie umieją myśleć globalnie. Zawsze patrzymy na wszystko z perspektywy naszych narodowych i osobistych interesów. Presja jednak rzeczywiście rośnie. Dlatego nie wydaje mi się, abyśmy mogli uniknąć zmian. Jesteśmy na nie skazani.

W swojej ostatniej książce, The Strange Non-Death of Neo-liberalism (Dziwna nie-śmierć neoliberalizmu), twierdzi pan, że sektor finansowy, od zawsze bliski neoliberalnym ideałom, aż do wybuchu kryzysu był w tak czystej formie wolnorynkowy, jak tylko teoretycy ekonomiczni mogliby sobie wymarzyć. A i tak doszło do kryzysu.

Poprzednia 1234 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.