TK



Fakty i akty

akta| dowód z dokumentów| dowód ze świadków| kontradyktoryjność| powód| pozew| stan faktyczny| strona postępowania

włącz czytnik

 

"Według art. 187 § 1 pkt 1 KPC, pozew powinien czynić zadość warunkom pisma procesowego, a nadto zawierać dokładnie określone żądanie. Nie ulega wątpliwości, że zgodnie z art. 187 § 1 pkt 1 KPC w sprawie o odszkodowanie w pieniądzu (art. 363 § 1 zdanie pierwsze in fine KC.) żądanie powoda musi określać wysokość dochodzonego odszkodowania przez podanie oznaczonej sumy pieniężnej. Niedopuszczalne jest żądanie w pozwie zasądzenia odszkodowania w wysokości sumy pieniężnej odpowiadającej wynikowi przeprowadzonego rozliczenia lub pozostawienie przez powoda w pozwie określenia wysokości sumy pieniężnej odszkodowania sądowi lub biegłemu."

 

Jeżeli więc już wiemy, że powód żąda, dajmy na to, kwoty 63.213,88 zł, musimy bardzo dokładnie przyłożyć się do drugiego elementu:  dokładnego określenia żądania, to jest "dlaczego". Pozew musi bowiem zawierać, jak to wskazuje art 187 §1 pkt 2 kpc, "przytoczenie okoliczności faktycznych uzasadniających żądanie". To zaś oznacza, iż musimy znowu wziąć kartkę (albo komputer) i wynotować dokładnie twierdzenia faktyczne podnoszone przez powoda jako podstawa faktyczna roszczenia. I z tym może być problem, bo nawet wśród zawodowych pełnomocników bardzo niewielu ma zwyczaj powoływania się wprost na okoliczności faktyczne zgłaszane na poparcie swego roszczenia, pomimo tego, że w zasadzie wystarczyłoby wymienić je w punktach. Trzeba więc tę robotę wykonać za nich, i to koniecznie, bo jak dotąd w całkiem sporej części spraw po zrobieniu tego stwierdzałem, że pan mecenas zapomniał o kilku bardzo istotnych twierdzeniach faktycznych. Na przykład w sprawie o odszkodowanie dla potrąconego na pasach pieszego powołano wiele faktów wskazujących na krzywdę, ale ani jednego, z którego wynikałoby, dlaczego pozwany jest akurat ten ubezpieczyciel, nie mówiąc już o faktach, z których można by wywieść odpowiedzialność kierowcy. Chociaż to ostatnie można w tym przypadku było zrozumieć o tyle, że wśród pominiętych faktów było to, że światło było czerwone, a pieszy bardzo mocno pod wpływem ciemnej strony księżyca. Owszem możemy się pewnych faktów domyślać, zwłaszcza na podstawie dołączonych do pozwu dokumentów, ale to nie zwalnia powoda od powołania się wprost na te fakty. Niezależnie bowiem od tego, co niektórzy piszą, Sąd nie ma obowiązku czynienia ustaleń faktycznych, czyli ustalania na podstawie przedłożonych mu dowodów tych faktów, które będą istotne dla rozpoznania sprawy. Zadaniem sądu jest wyłącznie orzeczenie, czy fakty wywodzone przez stronę zostały udowodnione, i czy zaistnienie wywodzonych i udowodnionych faktów uzasadnia uwzględnienie roszczenia. Nie można bowiem twierdzić, iż sąd ma obowiązek udzielić stronie konsultacji prawnych polegających na przeanalizowaniu posiadanych przez nią dowodów pod kątem tego, jakie istotne dla sprawy fakty mogą być nimi udowodnione, i jeszcze wyręczyć ją w zgłoszeniu ich. Oparcie orzeczenia o okoliczności nie wskazane przez stronę, choćby wynikały one z przeprowadzonych w postępowaniu dowodów, byłoby wprost orzeczeniem z wyjściem ponad żądanie pozwu, jako orzeczenie na innej podstawie faktycznej, niż wskazana przez powoda - to zaś jest wyraźnie zabronione w art. 321 §1 kpc. Warto więc wyrobić sobie nawyk zadawania po przesłuchaniu świadka pytania, skoro art. 212  §1 kpc do tego obliguje, czy strona chce w oparciu o to zeznanie uzupełnić zgłoszone twierdzenia faktyczne. A jak już naprawdę nie da się pominąć jakiegoś faktu, który wynika z dowodów, to przynajmniej zwrócić na niego uwagę stronom, chociażby po to, by mogły się wypowiedzieć co do tego, czy fakt ten jest prawdziwy czy też nie. Wyręczając strony należy jednakże zawsze rozważyć, czy przypadkiem wyręczając jedną z nich nie sprzeniewierzamy się zasadom bezstronności. Bo o ile prawda nigdy nie jest stronnicza, to dochodzenie do niej może już być. A gadanie, że sędzia winien dbać o to, by strony miały równe szanse w postępowaniu, czyli że ma być równe pole gry i tak dalej, to nic innego, jak zakamuflowane stwierdzenie, że sędzia ma być stronniczy na korzyść słabszego.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.