TK



Jak myśliwi w szkodę weszli

Jan Szyszko| myśliwi| NIK| Polski Związek Łowiecki| prawo łowieckie| Trybunał Konstytucyjny

włącz czytnik

Po szóste projekt nowego Prawa łowieckiego autorstwa grupy posłów PiS próbował uporać się z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z lipca 2014 roku i uwzględnić ochronę praw właścicieli nieruchomości przy włączaniu ich ziemi w granice obwodów łowieckich.

Pomysł ten opierał się na dwóch założeniach. Tworząc nowe obwody łowieckie lub zmieniając granice dotychczasowych, właściciele nieruchomości mieliby możliwość zgłaszania uwag. Problem jednak w tym, że byłyby to uwagi kompletnie nikogo nie wiążące. Ponadto jeśli właściciel danej nieruchomości, która była już objęta obwodem łowieckim, chciał wyłączyć swoją własność spod polowań, mógłby to zrobić jedynie wnosząc pozew do sądu powszechnego (oczywiście na swój koszt) i wykazując przed sądem, że sprzeciw wobec polowań jest konsekwencją przekonań religijnych lub wyznawanych zasad moralnych. Pomijając oczywisty absurd takiej propozycji (pomysł zmuszania sądów cywilnych do oceny wewnętrznej spójności norm religijnych), była ona w oczywisty sposób sprzeczna z Konstytucją RP i z pewnością nie stanowiłaby skutecznej realizacji wyroku Trybunału.

Analogiczną propozycję złożoną jeszcze w VII kadencji Sejmu bardzo krytycznie ocenili prawnicy i Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

PiS zignorował głos obywateli

Korzystając z sejmowej dominacji PiS i bezwzględności w uchwalaniu nowych przepisów, lobby myśliwskie chciało wykorzystać sytuację i doprowadzić do szybkiego wprowadzenia niezwykle korzystnych dla siebie rozwiązań. Oczywiście wszelkie postulaty społeczne zgłaszane przez kilkadziesiąt organizacji pozarządowych zostały kompletnie zignorowane. Czego dotyczyły te propozycje?

Po pierwsze – wprowadzenia zakazu dokarmiania dzikich zwierząt.

Przyrodnicy od dłuższego czasu krytykują praktykę wykładania przez myśliwych pokarmu i nęcenia zwierząt. Niestety coraz częściej tzw. gospodarka łowiecka przypomina hodowlę trzody. Ocenia się, że myśliwi w skali kraju wykładają ok. 100 tysięcy ton karmy. Najczęściej jest to pokarm zupełnie nieadekwatny i nienadający się dla dzikich zwierząt.
Bywa, że są to truchła innych zwierząt, odpadki z hipermarketów, zgniłe pieczywo oraz, co najgorsze, olbrzymie ilości kukurydzy. Ta ostatnia zawiera estrogen, czyli żeński hormon płciowy, który wpływa na cykl rozrodczy dzików, zwiększając płodność i przyspieszając dojrzewanie płciowe młodych samic, co w konsekwencji powoduje gwałtowny wzrost liczebności tych zwierząt (7).

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.