TK



Kamusella: (o)Polski nacjonalizm – brak poszanowania w RP dla współobywateli Niemców

Kędzierzyn-Koźle| Litwa| mniejszość niemiecka| mniejszości narodowe| nazewnictwo dwujęzyczne| Niemcy| Opole| powiat opolski| Wilno

włącz czytnik

We wrześniu 2011 roku wybuchło wiele strajków w polskich szkołach w Okręgu Wileńskim. Ich powodem było wprowadzenie w życie ustawy, która zaprowadziła w szkołach mniejszościowych w Litwie nauczanie w języku litewskim historii i geografii Litwy, podstaw wychowania patriotycznego, oraz przedmiotu wiedzy o świecie (lecz tylko w części dotyczącej samej Litwy). Można powiedzieć minimum przedmiotowe, które po ukończeniu szkoły pozwoli Polakom litewskim sprawnie funkcjonować w społeczeństwie litewskim. Oczywiście, na tak ograniczony udział języka polskiego jako wykładowego nie mają nawet co liczyć te paręset uczniów uczęszczających do trzech asymetrycznie dwujęzycznych szkół mniejszości niemieckich, w których większość przedmiotów jest wykładana właśnie tylko po polsku.

W odpowiedzi na te strajki w Okręgu Wileńskim, polski premier, Donald Tusk przybył do Wilna z niezapowiedzianą „wizytą porządkującą”, co nie do pomyślenia gdzie indziej w Unii Europejskiej. Wydarzenie to zapewne utwierdziło wielu Litwinów w przekonaniu, że Polska nie zamierza traktować ich kraju jako partnera, a Warszawa nadal będzie rozmawiać z Wilnem z pozycji siły, starając się narzucać (a nie negocjować) preferowane przez Polskę rozwiązania. Wystarczy jedynie pomyśleć, co by się działo w Polsce gdyby jacyś uczniowie z rodzin niemieckich podjęli strajk domagając się nauczania w języku niemieckim. Od razu byliby oskarżeni o „naruszenie polskiej racji stanu” i „zdradę ojczyzny”. A gdyby na dodatek z niezapowiedzianą wizytą w ich sprawie przybył kanclerz Niemiec do Warszawy, odebrano by to jako zapowiedź „niesprowokowanego i brutalnego” ataku tego kraju na Polskę.

Lecz rzecz oczywista, to tylko gdybanie. W Polsce panują zupełnie odmienne standardy w traktowaniu Niemców wiyrchnoślōnskich. Cichcem przyzwala na nie i Berlin, aby mimo wszystko w imię wartości europejskich podtrzymywać polsko-niemiecki proces pojednania i partnerstwa. A ten coraz bardziej zagrożony w Polsce przez pogłębiający się antyniemiecki, antyeuropejski, antyrosyjski i w ogóle ksenofobiczny w swym charakterze skręt polityki w stronę skrajnej prawicy. Na przykład, gdy w roku 2012 w Koźlu-Rogach otwierano szkołę stowarzyszeniową mniejszości niemieckiej z li tylko dodatkowym nauczaniem w języku niemieckim, nacjonaliści polscy od września poczęli torpedować tą inicjatywę. Ich naczelnym argumentem było to, że etnicznie polskie dzieci z tej dzielnicy Kędzierzyna-Koźla musiałyby dojeżdżać dwa kilometry do najbliższej w pełni polskojęzycznej szkoły. Wniosek był taki, iż w Polsce wszystkie etnicznie polskie dzieci w każdej miejscowości i dzielnicy, w której znajduje się jakaś szkoła (niezależnie czy państwowa, stowarzyszeniowa czy prywatna) powinny mieć zapewniony w niej dostęp do pełnego toku nauczania w języku polskim.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.