TK



Kontrola obowiązku notyfikowania ustawy w postępowaniu przed Trybunałem Konstytucyjnym (cz. I)

czynności prelegislacyjne| konstytucyjność| kontrola konstytucyjności| notyfikacja| prawo unijne| procedura legislacyjna| regulamin Sejmu| Senat| Traktat o Funkcjonowaniu UE| Trybunał Konstytucyjny| Trybunał Sprawiedliwości UE| TSUE

włącz czytnik

W orzecznictwie Trybunału utrwaliło się stanowisko, że spośród wielu możliwych do wyobrażenia uchybień proceduralnych podczas stanowienia ustawy, tylko ich pewna część może mieć później znaczenie w toku kontroli konstytucyjności. Nie każde odstępstwo od wymogów procesu ustawodawczego ostatecznie skutkuje utratą mocy obowiązującej ustawy. W praktyce Trybunał stwierdzał wadę przepisu bądź normy prawnej, gdy ustawodawca naruszył „konstytucyjne elementy procesu ustawodawczego”, a więc te warunki proceduralne, które miały podstawy bezpośrednio w ustawie zasadniczej. Były to najbardziej oczywiste sytuacje, kiedy wzorzec kontroli stanowiła wprost norma konstytucyjna, przewidująca jakąś obligatoryjną czynność prawodawczą. W ten sposób Trybunał traktował m.in. odejście od wymogów dotyczących poprawki do ustawy (czy to w pracach sejmowych, czy senackich), obejście prawa inicjatywy ustawodawczej, naruszenie zasady trzech czytań, niepoddanie projektu obowiązkowym konsultacjom wynikającym z konstytucji[13]. Z punktu widzenia obowiązków notyfikacyjnych jako pozakonstytucyjnego etapu procedury ustawodawczej ten wątek trybunalskiej doktryny wad czynności prawodawczych ma znaczenie zdecydowanie drugoplanowe.

W orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego funkcjonuje jednak także inna koncepcja kontroli proceduralnej, która bez znaczących modyfikacji może być już przydatna do analizy problematyki unijnej notyfikacji. Model argumentacyjny, w którym były brane pod uwagę tylko naruszenia procedury ustawodawczej o randze konstytucyjnej, okazał się bowiem niewystarczający i Trybunał szybko wypracował dodatkowe środki prawne, które pozwoliły mu wzmocnić efektywność swojego orzecznictwa. Przede wszystkim podział wad proceduralnych na relewantne w toku kontroli konstytucyjności ustawy, a więc te, z których naruszeniem był powiązany skutek niezgodności, i na nierelewantne, czyli wszystkie potencjalne nieprawidłowości w stanowieniu ustawy niemające podstaw konstytucyjnych, pozostawiał zbyt szeroki zakres prac legislacyjnych całkowicie poza kognicją sądu konstytucyjnego, co podważało efektywność jego funkcji gwarancyjnej. Konstytucyjne elementy procedury ustawodawczej, choć bardziej rozbudowane i liczniejsze niż w poprzednich konstytucjach, były tylko fragmentem całego złożonego procesu stanowienia ustawy, który regulowały także regulaminy izb parlamentu oraz ustawy. W konsekwencji ustawy uchwalone z naruszeniem trybu ustawodawczego w stopniu, który był trudny do zbagatelizowania w warunkach demokratycznego państwa prawnego, de facto nie mogły spotkać się z żadną skuteczną reakcją instytucji mającej zapewniać praworządność i ochronę praw podstawowych. Dlatego w odpowiedzi na wielopostaciowość i subtelności naruszeń trybu ustawodawczego, nieomal od początku Trybunał posługiwał się także drugim, uzupełniającym kryterium kontroli proceduralnej, które nie było związane z naruszeniem jakiejś konkretnej czynności ustawodawczej, ale miało charakter materialnoprawny.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.