TK



Morawski: Ostry zakręt czy kontynuacja?

Beata Szydło| Ferenc Gyurcsany| gospodarka| Mateusz Morawiecki| model rozwoju| OECD| PKB| system regulacyjny| transformacja| Viktor Orbán| wolny rynek

włącz czytnik

Zwolennicy Viktora Orbána często argumentują, że odrzucenie niektórych elementów liberalnej demokracji jest warunkiem sine qua non wejścia na wyższy poziom dochodu, ponieważ nie można gonić liderów rozwoju, używając ich reguł gry. Twierdzi się zatem, że polityka orbanowska odzyskuje dla lokalnych decydentów w regionie podmiotowość – przestaje być li tylko wypadkową globalnych trendów, narzucanych przez zachodnie rządy i korporacje, a zaczyna być definiowana przez aktorów lokalnych.

Problem w tym, że jak na razie model węgierski nie ma na koncie sukcesów. Na pewno Węgrom udało się ustabilizować dług publiczny oraz zadłużenie zagraniczne, czyli trochę posprzątać po tragicznych rządach partii socjalistycznej Ferenca Gyurcsanya. W żadnym razie nie można jednak mówić o wejściu kraju na nową ścieżkę rozwoju. W latach 2010–2015, czyli za rządów Viktora Orbána, wzrost PKB Węgier wynosił 1,5 procent, wobec 3,1 procent w Polsce (na plus Orbánowi można zapisać, że różnica ta zmalała w porównaniu z wcześniejszym sześcioleciem). Kilka innych wskaźników sugeruje, że procesy rozwojowe na Węgrzech nie przyspieszyły za obecnych rządów, a może nawet uległy osłabieniu. Na przykład udział Węgier w handlu zagranicznym wewnątrz Unii Europejskiej utrzymał się w ostatnich sześciu latach na poziomie 2,2 procent, podczas gdy w przypadku Polski wzrósł z 3,5 do 4,3 procent. Widać również pogorszenie relatywnej pozycji Węgier w rankingach opisujących warunki prowadzenia działalności gospodarczej.

W exposé premier Beaty Szydło pojawił się punkt, który rzadko był wymieniany przed wyborami, natomiast po wyborach stał się jednym z centralnych punktów planu gospodarczego. Chodzi o zwiększenie stopy inwestycji. Mówi o tym często również wicepremier Mateusz Morawiecki. Istotnym filarem planu jest zwiększenie udziału kapitału krajowego w inwestycjach, co de facto musi oznaczać zwiększenie stopy oszczędności.

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.