TK



Na wokandzie: Pomyłka sądowa – polska perspektywa

afera Dreyfusa| Ewa Gruza| HFPC| Mark Godsey| niewinność| pomyłka sądowa| sprawa Gorgonowej| tymczasowe aresztowanie| Zdzisław Kegel

włącz czytnik

Każda pomyłka sądowa ma swą przyczynę. Czynniki te można klasyfikować rozmaicie. Mogą one zależeć np. od etapu postępowania. Często spotyka się pogląd, któremu nie sposób odmówić słuszności, że przyczyny pomyłek mają najczęściej swoje źródło w postępowaniu przygotowawczym. Rzeczywiście, od dokładności i skrupulatności czynności podejmowanych przez śledczych już od pierwszych godzin po zaistnieniu przestępstwa zależy powodzenie całego procesu i trafność wyroku.

Z drugiej strony, również niewątpliwie słusznym jest pogląd, że pełną odpowiedzialność za przypadki niesłusznych skazań ponoszą rozpoznające sprawę sądy. Sędziowie bowiem, dysponując swobodą w ocenie dowodów, mają prawo do wydania każdego wyroku, który wydaje im się słuszny i uzasadniony.

Wedle kolejnego poglądu, przyczyny niesłusznych skazań mają swoje źródło w błędach logicznego rozumowania popełnianych przez osoby zaangażowane w prowadzenie postępowania, jak również w ich niewiedzy i braku doświadczenia (por. Jan Wojtasik, „Błąd w kryminalistyce” – strona internetowa www.zielona-gora.po.gov.pl, 11 maja 2008 r.).

Osobiste doświadczenia autorów niniejszego artykułu pozwalają wskazać na typowe błędy w czynnościach postępowania karnego, które mogą skutkować niesłusznymi skazaniami. Przywołane w kolejnych akapitach przykłady niesłusznych skazań pochodzą z praktyki Programu „Niewinność”.

Oględziny miejsca zdarzenia

Powody, które mogą stać się przyczyną niesłusznego skazania, często mają swoje źródło w pierwszym etapie śledztwa – w chwili badania miejsca zdarzenia. Przeprowadzone prawidłowo oględziny są niewyczerpanym źródłem wiedzy dla organów ścigania. Mogą pomóc w błyskawicznym wskazaniu sprawcy, w naprowadzeniu na odpowiedni trop, w opracowaniu szeregu wersji kryminalistycznych. Czynności źle przeprowadzone oznaczają, że droga do prawdy materialnej rozmywa się, a śledczy muszą kluczyć w jej poszukiwaniu. Konsekwencje błędów popełnionych w pierwszym etapie śledztwa ciążą na procesie aż do jego końca.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Konrad | 28-12-12 10:12
W artykule poruszone fundamentalne zagadnienia na których oparte jest funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania. Chodzi o prostą, ale podstawową sprawę - standard dowodów. I to jest problem który jak rak toczy nie tylko wymiar sprawiedliwości, ale przede wszystkim prokuraturę i służby policyjne. Również ważna jest kwestia odpowiedzialności zawodowej, która w przypadku prokuratury w praktyce nie istnieje. Dobrze by było, żeby z tym materiałem zapoznali się politycy i reformatorzy prawa karnego. Najwyższy czas ten wrzód przeciąć.

Kazimierz | 28-12-12 10:29
Panie Konradzie, próżne nadzieje - politycy nie czytają. To znaczy czytają, ale wyłącznie swoje własne wpisy na Twitterze, ewentualnie opinie o nich samych. Może to uogólnienie jest krzywdzące, al;e tylko niektórych. Większość polityków nie czyta materiałów źródłowych lub analitycznych. Nie wiem, czy dlatego, że taki jest ich (polityków) poziom, czy też stają się tacy, bo nie czytają.
Co do meritum - pełna zgoda. Szkoda, że politycy zlekceważyli wykład prof. Godseya w Trybunale Konstytucyjnym, chyba późną wiosną. Czasami żywe słowo - nawet w obcym języku - celniej trafia do świadomości, niż przekaz na piśmie. Wielka szkoda, że tamto wydarzenie przeszło bez echa. Nie było kamer, wozów transmisyjnych, sprawozdań prasowych. Media kręci coś innego, a politycy pędzą za mediami właśnie. Ciężka praca, jakiej wymaga zrozumienie tego, co porusza ten artykuł, a tym bardziej znalezienie lekarstwa na tego raka, jak Pan pisze, nie jest równie pociągająca jak skecze odgrywane w studio telewizyjnym przy kawie bądź herbacie. Dopóki politycy i reformatorzy nie zaczną kierować się bardziej instynktem państwowym i interesem obywatela, niż własnym wizerunkiem, dopóty takie artykuły będą próżnym wołaniem na puszczy.

Konrad | 28-12-12 10:45
Panie Kazimierzu, ma Pan rację, to są próżne nadzieje. Wszystko co Pan napisał, to niestety prawda.