TK
Na wokandzie: Pomyłka sądowa – polska perspektywa
afera Dreyfusa| Ewa Gruza| HFPC| Mark Godsey| niewinność| pomyłka sądowa| sprawa Gorgonowej| tymczasowe aresztowanie| Zdzisław Kegel
włącz czytnikObserwacje autorów wskazują, że jakość przeprowadzonych oględzin i dokładność badania miejsca zdarzenia zależą w dużej mierze od wagi zdarzenia. Organy ścigania bardziej przykładają się bowiem do tych spraw, w których mogło dojść do zabójstwa, mniej – gdy mają do czynienia z kolejnym włamaniem do osiedlowego sklepu spożywczego. Choć są też wyjątki.
11 października 1998 r. w Giżycku doszło do przerażającej zbrodni – brutalnego zabójstwa dwóch nastoletnich braci. Ciało pierwszego znaleziono dopiero kilka tygodni od zdarzenia. Badająca miejsce zbrodni ekipa śledcza nie zauważyła zwłok drugiej z ofiar, pomimo tego, że znajdowały się zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej. Odnalazła je dopiero dwa tygodnie później. Nie sposób oszacować ilości tropów, które mogły zostać utracone w wyniku tego przeoczenia. W jego efekcie wśród dowodów przedstawionych sądowi nie znalazły się jakiekolwiek ślady z miejsca zdarzenia.
Trudno wskazać przyczyny, dla których oględziny bywają przeprowadzane niestarannie. Na to pytanie najbardziej wiarygodną odpowiedź dałyby osoby pracujące bliżej organów ścigania. Pobieżna obserwacja wskazuje jednak, że pewną rolę, zwłaszcza przy drobniejszych sprawach, odgrywa rutyna. Jako inny powód niestaranności należy podać brak doświadczenia funkcjonariuszy dokonujących oględzin. Zwłaszcza tych, którzy na co dzień pracują w mniejszych ośrodkach i z poważnymi przestępstwami spotykają się w swojej karierze zawodowej niezmiernie rzadko. Na końcu wymienić wypada niedofinansowanie polskiej policji, które w oczywisty sposób przekłada się na ograniczenia w zakresie jakości policyjnego sprzętu oraz umiejętności funkcjonariuszy.
Okazanie i błędna identyfikacja przez świadka
Przebywający niedawno w Polsce amerykański profesor Mark Godsey, ekspert w dziedzinie pomyłek sądowych i działacz na rzecz reformy wymiaru sprawiedliwości w USA, jako najważniejszą przyczynę niesłusznych skazań w Stanach Zjednoczonych wskazał błędne rozpoznanie sprawcy przez świadka. Stwierdził, że aż 75 proc. niesłusznych skazań w USA spowodowanych jest tym właśnie czynnikiem.
Problem błędnie przeprowadzonych okazań dostrzegany jest również w polskich sprawach. Z całą pewnością odpowiada za gros niesłusznych skazań. Wydaje się jednak, że nie odgrywa aż takiej roli, jak w Stanach Zjednoczonych.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Co do meritum - pełna zgoda. Szkoda, że politycy zlekceważyli wykład prof. Godseya w Trybunale Konstytucyjnym, chyba późną wiosną. Czasami żywe słowo - nawet w obcym języku - celniej trafia do świadomości, niż przekaz na piśmie. Wielka szkoda, że tamto wydarzenie przeszło bez echa. Nie było kamer, wozów transmisyjnych, sprawozdań prasowych. Media kręci coś innego, a politycy pędzą za mediami właśnie. Ciężka praca, jakiej wymaga zrozumienie tego, co porusza ten artykuł, a tym bardziej znalezienie lekarstwa na tego raka, jak Pan pisze, nie jest równie pociągająca jak skecze odgrywane w studio telewizyjnym przy kawie bądź herbacie. Dopóki politycy i reformatorzy nie zaczną kierować się bardziej instynktem państwowym i interesem obywatela, niż własnym wizerunkiem, dopóty takie artykuły będą próżnym wołaniem na puszczy.