TK



Na wokandzie: Pomyłka sądowa – polska perspektywa

afera Dreyfusa| Ewa Gruza| HFPC| Mark Godsey| niewinność| pomyłka sądowa| sprawa Gorgonowej| tymczasowe aresztowanie| Zdzisław Kegel

włącz czytnik

Wydaje się, że problem nienależytego przeprowadzania dowodu z okazania może być rozwiązany jedynie przez same organy procesowe. Dopóki będą one tolerować choćby najdrobniejsze uchybienia w trybie przeprowadzania okazania, a także budowania na tak wątpliwych okolicznościach aktów oskarżenia, a w konsekwencji uzasadnień wyroków skazujących, dopóty podmioty przeprowadzające okazania nie będą wykazywały koniecznej w tej mierze staranności.

Przyznanie się do winy

Niekiedy przyczyną pomyłki staje się przyznanie się podejrzanego do winy. Tak było chociażby w jednym z najsłynniejszych przypadków niesłusznego skazania w historii polskiego sądownictwa.

W 2002 r. w Lisewie Malborskim został brutalnie zamordowany dwunastoletni Marcin. Policjanci szybko ustalili, że sprawcą może być dwudziestokilkuletni, niepełnosprawny intelektualnie Tomasz Kułaczewski. Mężczyzna przyznał się do winy. Sąd Okręgowy w Gdańsku nie miał wątpliwości – wymierzył mu karę 15 lat pozbawienia wolności.

Nic by się nie zmieniło, gdyby nie to, że trzy lata od wydania tego orzeczenia w okolicach Pruszcza Gdańskiego zginął kolejny nastolatek. W związku z tą zbrodnią policja aresztowała Piotra T. W trakcie przesłuchania przyznał się on do zarzucanych mu czynów, a także do popełnienia morderstwa, za które wcześniej sąd skazał Tomasza Kułaczewskiego. Innego wydźwięku nabrały wtedy okoliczności tego morderstwa: fakt, że Kułaczewski nie był w stanie doprowadzić policjantów na miejsce zbrodni, jego wycofanie się z przyznania się do winy, a także to, że znaleziona na jego ubraniu krew nie należała do pokrzywdzonego. Po czterech latach detencji uznany za niewinnego Kułaczewski opuścił zakład karny.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Konrad | 28-12-12 10:12
W artykule poruszone fundamentalne zagadnienia na których oparte jest funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania. Chodzi o prostą, ale podstawową sprawę - standard dowodów. I to jest problem który jak rak toczy nie tylko wymiar sprawiedliwości, ale przede wszystkim prokuraturę i służby policyjne. Również ważna jest kwestia odpowiedzialności zawodowej, która w przypadku prokuratury w praktyce nie istnieje. Dobrze by było, żeby z tym materiałem zapoznali się politycy i reformatorzy prawa karnego. Najwyższy czas ten wrzód przeciąć.

Kazimierz | 28-12-12 10:29
Panie Konradzie, próżne nadzieje - politycy nie czytają. To znaczy czytają, ale wyłącznie swoje własne wpisy na Twitterze, ewentualnie opinie o nich samych. Może to uogólnienie jest krzywdzące, al;e tylko niektórych. Większość polityków nie czyta materiałów źródłowych lub analitycznych. Nie wiem, czy dlatego, że taki jest ich (polityków) poziom, czy też stają się tacy, bo nie czytają.
Co do meritum - pełna zgoda. Szkoda, że politycy zlekceważyli wykład prof. Godseya w Trybunale Konstytucyjnym, chyba późną wiosną. Czasami żywe słowo - nawet w obcym języku - celniej trafia do świadomości, niż przekaz na piśmie. Wielka szkoda, że tamto wydarzenie przeszło bez echa. Nie było kamer, wozów transmisyjnych, sprawozdań prasowych. Media kręci coś innego, a politycy pędzą za mediami właśnie. Ciężka praca, jakiej wymaga zrozumienie tego, co porusza ten artykuł, a tym bardziej znalezienie lekarstwa na tego raka, jak Pan pisze, nie jest równie pociągająca jak skecze odgrywane w studio telewizyjnym przy kawie bądź herbacie. Dopóki politycy i reformatorzy nie zaczną kierować się bardziej instynktem państwowym i interesem obywatela, niż własnym wizerunkiem, dopóty takie artykuły będą próżnym wołaniem na puszczy.

Konrad | 28-12-12 10:45
Panie Kazimierzu, ma Pan rację, to są próżne nadzieje. Wszystko co Pan napisał, to niestety prawda.