TK



Na wokandzie: Pomyłka sądowa – polska perspektywa

afera Dreyfusa| Ewa Gruza| HFPC| Mark Godsey| niewinność| pomyłka sądowa| sprawa Gorgonowej| tymczasowe aresztowanie| Zdzisław Kegel

włącz czytnik

Przykłady takich spraw są liczne. Raper Andrzej Ż. miał dostarczyć świadkowi koronnemu 10 kg środków odurzających. Nie znał go jednak żaden ze współoskarżonych. Dariusz R. i Zbigniew W. – dwaj renciści zamieszani w warszawski półświatek – zostali pomówieni o udział w podwójnym morderstwie. Żaden z nich nie należał jednak do grupy przestępczej, która dopuściła się zbrodni. Spośród siedmiu obecnych na miejscu zdarzenia osób widział ich tylko „mały” świadek koronny. Na początku postępowania również na nim ciążył zarzut zabójstwa. Gdy postępowanie się kończyło, sąd wymierzył mu jedynie karę grzywny.

Wydaję się, że organy procesowe nie zawsze zwracają uwagę na szczególne okoliczności towarzyszące pomówieniom. Nie odnoszą się do tego, czy zeznania były składane spontanicznie, chwilę po zdarzeniu, czy też pewien czas po nim. Bywa, że okres ten jest tak długi, że wystarczy do wymyślenia historii, która uwiarygadnia pomawiającego w oczach śledczych. Niekiedy też zupełnie bagatelizowany jest fakt, że osoba pomawiająca zmienia swoje wyjaśnienia lub zeznania, jak również to, że pomawiającym jest człowiek o przestępczej przeszłości. Wszystkie te okoliczności powinny być brane pod uwagę przy ocenie zeznań świadków, wobec których zachodzi podejrzenie pomawiania.

Przyczyny błędów organów procesowych, które stają się podłożem późniejszych niesłusznych skazań, z całą pewnością nie można ograniczyć do tych wymienionych wyżej. W ocenie autorów artykułu to jednak one w największym stopniu narażają polski proces na niepowodzenie, jakim jest wyrok skazujący dla niewinnej osoby.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Konrad | 28-12-12 10:12
W artykule poruszone fundamentalne zagadnienia na których oparte jest funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania. Chodzi o prostą, ale podstawową sprawę - standard dowodów. I to jest problem który jak rak toczy nie tylko wymiar sprawiedliwości, ale przede wszystkim prokuraturę i służby policyjne. Również ważna jest kwestia odpowiedzialności zawodowej, która w przypadku prokuratury w praktyce nie istnieje. Dobrze by było, żeby z tym materiałem zapoznali się politycy i reformatorzy prawa karnego. Najwyższy czas ten wrzód przeciąć.

Kazimierz | 28-12-12 10:29
Panie Konradzie, próżne nadzieje - politycy nie czytają. To znaczy czytają, ale wyłącznie swoje własne wpisy na Twitterze, ewentualnie opinie o nich samych. Może to uogólnienie jest krzywdzące, al;e tylko niektórych. Większość polityków nie czyta materiałów źródłowych lub analitycznych. Nie wiem, czy dlatego, że taki jest ich (polityków) poziom, czy też stają się tacy, bo nie czytają.
Co do meritum - pełna zgoda. Szkoda, że politycy zlekceważyli wykład prof. Godseya w Trybunale Konstytucyjnym, chyba późną wiosną. Czasami żywe słowo - nawet w obcym języku - celniej trafia do świadomości, niż przekaz na piśmie. Wielka szkoda, że tamto wydarzenie przeszło bez echa. Nie było kamer, wozów transmisyjnych, sprawozdań prasowych. Media kręci coś innego, a politycy pędzą za mediami właśnie. Ciężka praca, jakiej wymaga zrozumienie tego, co porusza ten artykuł, a tym bardziej znalezienie lekarstwa na tego raka, jak Pan pisze, nie jest równie pociągająca jak skecze odgrywane w studio telewizyjnym przy kawie bądź herbacie. Dopóki politycy i reformatorzy nie zaczną kierować się bardziej instynktem państwowym i interesem obywatela, niż własnym wizerunkiem, dopóty takie artykuły będą próżnym wołaniem na puszczy.

Konrad | 28-12-12 10:45
Panie Kazimierzu, ma Pan rację, to są próżne nadzieje. Wszystko co Pan napisał, to niestety prawda.