TK
Na wokandzie: Pomyłka sądowa – polska perspektywa
afera Dreyfusa| Ewa Gruza| HFPC| Mark Godsey| niewinność| pomyłka sądowa| sprawa Gorgonowej| tymczasowe aresztowanie| Zdzisław Kegel
włącz czytnikZdaniem Anny i Zdzisława Kegel, właściwa ocena samej opinii biegłego to przede wszystkim sprawdzenie, czy jest ona jasna, pełna i wewnętrznie niesprzeczna. Niezweryfikowanie tego typu okoliczności oznacza ryzyko późniejszego oceniania wniosków obarczonych błędem. Następnie organ procesowy powinien skontrolować opinię odnosząc się do jej warstwy merytorycznej. Konieczne jest zwrócenie uwagi na takie okoliczności jak przejrzystość wywodów biegłego, dokładność przeprowadzania badań, wykorzystanie materiału porównawczego, a także zasadność przyjęcia określonej metody badań. Uwadze organu nie może także ujść logiczność wniosków biegłego – każdorazowo należy sprawdzać konkluzje opinii pod kątem tego, z jakich przesłanek zostały wyprowadzone. Prawidłowa ocena opinii nie może się również obejść bez należytego przygotowania organu procesowego. Wydaję się, że minimum informacji, jakie powinien on posiadać, to znajomość nomenklatury używanej w danej dziedzinie wiedzy (zob. A. Kegel, Z. Kegel „Przepisy o biegłych sądowych, tłumaczach i specjalistach: komentarz”, Kraków 2004, str. 137).
Pomówienie
W sprawach wpływających do Programu „Niewinność” jednym z najistotniejszych przyczyn niesłusznych skazań jest pomówienie. To właśnie pomówienie, jak wszystko na to wskazuje, okazało się kluczowym dowodem w postępowaniu dotyczącym brutalnego zabójstwa dwóch braci w październiku 1998 r. w Giżycku, o którym wspomniano na początku niniejszego artykułu. Sprawa ta zakończyła się tragedią dwóch kolejnych osób, które dziś odsiadują kary dożywotniego pozbawienia wolności.
Według wyjaśnień trojga współsprawców, inspiratorami i głównymi wykonawcami tej zbrodni mieli być Krzysztof K. i Marcin Ch. Głęboka analiza akt pokazuje jednak, że okoliczności sprawy nie układają się w logiczną całość. Głównym wykonawcą zbrodni miał być spokojny i wcześniej niekarany licealista. Według wersji, którą przyjął sąd, jego poleceniom poddało się bez wahania troje osób, które miały wcześniej poważne zatargi z prawem. Tezy o kluczowej roli tej osoby nie potwierdzają jednak inne dowody, chociażby zeznania świadka, który w dniu zbrodni miał widzieć wspomnianą trójkę w towarzystwie zupełnie innych osób. Karkołomną okazała się również próba znalezienia motywu, dla którego Krzysztof K. i Marcin Ch. mieliby dopuścić się zbrodni. Zwłaszcza w kontekście faktu, że jeden z nich – rzekomy inspirator całego morderstwa – nie znał ofiar. Obydwaj przedstawili wiarygodne alibi, sąd nie dał im jednak wiary. Fałszywe pomówienia są często związane z występowaniem w postępowaniu świadków szczególnego rodzaju. Zarówno w przypadku świadka koronnego, jaki i tzw. „małego” świadka koronnego, osobą pomawiającą jest skruszony przestępca, dla którego korzyścią ze złożenia obciążających zeznań jest wolność lub perspektywa otrzymania niższej kary.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Co do meritum - pełna zgoda. Szkoda, że politycy zlekceważyli wykład prof. Godseya w Trybunale Konstytucyjnym, chyba późną wiosną. Czasami żywe słowo - nawet w obcym języku - celniej trafia do świadomości, niż przekaz na piśmie. Wielka szkoda, że tamto wydarzenie przeszło bez echa. Nie było kamer, wozów transmisyjnych, sprawozdań prasowych. Media kręci coś innego, a politycy pędzą za mediami właśnie. Ciężka praca, jakiej wymaga zrozumienie tego, co porusza ten artykuł, a tym bardziej znalezienie lekarstwa na tego raka, jak Pan pisze, nie jest równie pociągająca jak skecze odgrywane w studio telewizyjnym przy kawie bądź herbacie. Dopóki politycy i reformatorzy nie zaczną kierować się bardziej instynktem państwowym i interesem obywatela, niż własnym wizerunkiem, dopóty takie artykuły będą próżnym wołaniem na puszczy.