Debaty



GMO: między sensem a nonsensem

Adam Tański| GMO| Piotr Węgleński

włącz czytnik

Jedną z kluczowych u nas kwestii – stosunku kościoła katolickiego do wykorzystania biotechnologii w produkcji rolno-żywnościowej – podjął ks.prof. Wojciech Boloz z UKSW. Powołał się na opinię 40 uczonych Papieskiej Akademii Nauk, którzy podczas debaty w 2009 r. doszli do wniosku, że inżynieria genetyczna może korzystnie wpłynąć na wydajność produkcji rolnej – przez poprawę plonów, wyhodowanie odmian odpornych na suszę i szkodniki oraz zmniejszenie zużycia pestycydów. Świat stoi przed koniecznością wyżywienia w niedalekiej przyszłości 9 miliardów ludzi. Istnieje więc moralny nakaz stosowania GMO w produkcji żywności, ale równocześnie należy monitorować skutki tej metody. Zwłaszcza, że są także inne opinie i obawy. Nie ma wprawdzie – zdaniem uczonych z Akademii – podstaw do stwierdzenia, że rośliny GMO mogą być niebezpieczne, ale są wątpliwości, które należy rozstrzygać w uczciwej dyskusji naukowej. Ks.Boloz powiedział jeszcze, że wnioski Papieskiej Akademii nie są oficjalnym stanowiskiem Watykanu, ale opiniami uczonych.

O negatywnych skutkach wykorzystania GMO w rolnictwie mówiła prof. Katarzyna Lisowska z Instytutu Onkologii w Gliwicach. Jej zdaniem, uwikłanie się Polski w uprawy GMO jest sprzeczne z interesem społeczno-gospodarczym. Prawo zezwala na wprowadzenie zakazu na terenie całego kraju. Ponadto, zamiast importować pasze z GMO należałoby rozwijać krajową produkcję i wspierać finansowo naszych rolników.

W podobnym tonie wypowiadał się prof. Ludwik Tomiałojć z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Po co nam obce ziarno – mówił. Nasze rolnictwo opiera się na rodzimej produkcji. Produkcja ekologiczna to polska specjalizacja w UE. Stosowanie GMO oznaczałoby katastrofę dla wielu wiejskich rodzin. Trzeba tym zainteresować NIK.

Z poglądami tymi polemizował prof. Andrzej Kowalski dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej : „jako ekonomista nie będę wypowiadał się na temat leczenia nowotworów”. Natomiast wszystkie dane ekonomiczne wykazują, że zaniechanie importu pasz oraz w przyszłości uprawy roślin GMO doprowadziłoby do bankructwa gospodarstw rolnych, zakładów przemysłu spożywczego, podwyżki cen żywności i utraty rynków zagranicznych, gdzie sprzedajemy nasze artykuły spożywcze. Dla konsumentów oznaczałoby to znaczną podwyżkę kosztów utrzymania. Czy tego chcemy?

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Marek Wichrowski | 07-05-12 11:59
Określę problem GMO w sposób "niejasny", bowiem nie istnieją argumenty prowadzące do konkluzji o charakterze "etyczno-ekologicznym". Nie zgadzam się zarówno z radykalnymi przeciwnikami GMO jak i z radykalnymi piewcami GMO. Złożoność sprawy niemalże wyklucza rozwiązania prawne, które byłyby skuteczne. Na GMO jesteśmy skazani. W rzeczy samej każde zboża, jakie tworzą nasz chleb powszedni, to konsekwencja stosowania "preGMO". Proszę wybaczyć liczbę cudzysłowów w komentarzu, ale one też mają sens merytoryczny. GMO jest jak np. krzyżowanie ras psów w kynologii; konskwencje bywają niepokojące... Nie istnieją "techniki jurydyczne", które mogłyby przeszkodzić temu.