Debaty
GMO: między sensem a nonsensem
Adam Tański| GMO| Piotr Węgleński
włącz czytnikOd dawna wiadomo, że sprawa GMO jest wykorzystywana politycznie. Poczynając od osławionego „lex Chróścikowski” (od nazwiska senatora PiS) , zakazującego importu i stosowania GMO w produkcji rolno-żywnościowej, aż po coraz liczniejsze obecnie manifestacje i inne akcje propagandowe prowadzone przez przeciwników biotechnologii. Podsycają one w ten sposób niepokoje konsumentów.
Organizatorzy tych kampanii powołują się często na opinię społeczną. Tymczasem badania socjologiczne wykazują, że połowa społeczeństwa w ogóle nie zna terminu GMO. A ci, którzy go znają w ¾ - wiedzą niewiele lub prawie nic na ten temat. Wiedza o biotechnologii jest w naszym społeczeństwie znikoma i mało się robi, aby ją pogłębić. Toteż łatwo, wbrew oczywistym faktom, wmawiać społeczeństwu, że wykorzystywanie biotechnologii, zwłaszcza w produkcji rolniczej i żywnościowej to ogromne zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt oraz środowiska. No i przede wszystkim interes wielkich koncernów produkujących nasiona i środki chemiczne.
Kampanię przeciw GMO prowadzą organizacje ekologiczne, a sprzyjają jej niektórzy ważni politycy, a nawet instytucje państwowe. Niedawno „Polityka” (nr. 15/2012r.) ujawniła, że jedna z fundacji walczących z GMO otrzymała na swoją działalność 490 tys. zł ze środków publicznych, z Funduszu dla Organizacji Pozarządowych. Jeśli tak się rzeczy mają (a miejmy nadzieję, że sprawa ta zostanie rzetelnie zbadana), to trudno oprzeć się wrażeniu, że nie o dobro społeczne tu chodzi, ale o wykorzystanie sposobności, aby na takich kampaniach dezinformacji dobrze zarobić.
Myślę, że trzeba powiedzieć otwarcie: są środowiska, organizacje i osoby publiczne inicjujące i prowadzące akcje, które mogą mieć bardzo negatywne skutki gospodarcze i społeczne, zahamować postęp naukowy i innowacyjność w produkcji żywności. I ich głos jest bardzo donośny. Dobrze więc się stało, że wreszcie zaczynają głośniej mówić naukowcy. Taką możliwość stworzyło niedawno Ministerstwo Rolnictwa organizując w Sejmie (3 kwietnia) konferencję „GMO w rolnictwie i produkcji żywności – szanse czy zagrożenia genetycznej modyfikacji roślin i zwierząt”. Przysłuchiwałem się tej konferencji i dochodzę do wniosku, że koniecznie trzeba szerzej upowszechnić wiedzę o GMO, ale też znaleźć sposób na przeciwdziałanie dezinformacji i szerzeniu naukowej szarlatanerii. A parlamentarzystom, którzy niedługo będą podejmować decyzje o nowelizacji obowiązującej obecnie ustawy, także trzeba dostarczyć rzeczowych argumentów.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Pasze GMO do 2017 roku
Prosto z buszu: Afryka nad Wisłą
Moratorium GMO podpisane
Tzw. duża ustawa o GMO w Min. Środowiska
M. Sawicki: zakaz upraw GMO nie kończy batalii, musimy uporać się jeszcze z paszami
Polscy rolnicy skarżą do Komisji Europejskiej zakaz uprawy roślin GMO
ETS o ziemniakach Amflora i trybie wydawania zezwoleń dopuszczających GMO
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski