Debaty



GMO: między sensem a nonsensem

Adam Tański| GMO| Piotr Węgleński

włącz czytnik

Wprowadzanie nowych metod produkcji w rolnictwie – proces trwający od wieków – jest niezbędne, aby wyżywić ludzkość , uważa prof. Janusz Zimny z Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin. Od kilkunastu lat uprawy GMO rozwijają się intensywnie – dziś to już 160 mln ha w 27 krajach. Wraz z tym pojawiają się jednak problemy w obszarze zdrowia i prawodawstwa. Obowiązuje nas zasada przezorności, co m.in. oznacza, że przypadek każdej rośliny należy traktować osobno i stosować środki ostrożności adekwatne do zagrożeń. To co zostało ocenione jako bezpieczne w wyniku szczegółowych badań, powinno być dozwolone. Nie można tak w ogóle zakazać upraw GMO, bo to tak jakby np.zadekretować, że grzyby są trujące. Nagłaśniane u nas obawy o negatywne skutki uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych są wyolbrzymione. Potwierdzają to badania prowadzone przez IHAR. Nie można z powodu różnych protestów zatrzymać dopływu do naszego rolnictwa innowacyjnych produktów, które pojawiają się na rynku. A także, trzeba pamiętać, że wprowadzane u nas przepisy nie mogą naruszać fundamentalnego prawa UE o swobodnym przepływie towarów.

Prowadzone w szerokim zakresie badania, o których mówił prof. Sylwester Świątkiewicz z Instytutu Zootechniki wykazały, że pasze z kukurydzy i soi odmian genetycznie modyfikowanych nie stwarzają jakiegokolwiek ryzyka w żywieniu zwierząt. Toteż przeważają argumenty za ich stosowaniem, a zwłaszcza rachunek ekonomiczny. To jest zresztą chyba główny powód, że żaden z krajów europejskich ( z wyjątkiem Polski) nie wpisał do swojego prawa bezwzględnego zakazu GMO.

Prof. Piotr Węgleński, biolog-genetyk z Uniwersytetu Warszawskiego przypomniał, że 36 lat temu na konferencji w Asilomar genetycy i lekarze z całego świata rozważali jakie korzyści i zagrożenia może przynieść rozwój inżynierii genetycznej. I jakie należy zachować środki ostrożności. Opracowane wówczas zasady bezpieczeństwa obowiązują dotychczas i są stosowane. Osiągnięcia naukowe w produkcji leków i w rolnictwie są powszechnie znane. Wiadomo, że potencjalne korzyści są znacznie większe niż ewentualne zagrożenia. Tylko w Polsce tak donośne są głosy sprzeciwu. Dodajmy, że również w sferze prawa Polska uchybiła zobowiązaniom unijnym.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Marek Wichrowski | 07-05-12 11:59
Określę problem GMO w sposób "niejasny", bowiem nie istnieją argumenty prowadzące do konkluzji o charakterze "etyczno-ekologicznym". Nie zgadzam się zarówno z radykalnymi przeciwnikami GMO jak i z radykalnymi piewcami GMO. Złożoność sprawy niemalże wyklucza rozwiązania prawne, które byłyby skuteczne. Na GMO jesteśmy skazani. W rzeczy samej każde zboża, jakie tworzą nasz chleb powszedni, to konsekwencja stosowania "preGMO". Proszę wybaczyć liczbę cudzysłowów w komentarzu, ale one też mają sens merytoryczny. GMO jest jak np. krzyżowanie ras psów w kynologii; konskwencje bywają niepokojące... Nie istnieją "techniki jurydyczne", które mogłyby przeszkodzić temu.