Debaty



J. Łukaszewski: Egzamin

Europa| granice| imigracja| muzułmanie| Państwo Muzułmańskie| uchodźcy| Unia Europejska| Viktor Orbán| Węgry

włącz czytnik
J. Łukaszewski: Egzamin
Boat People na Sycylii. Foto: M. Penna, Wikimedia Commons

Przeglądając ostatnio zakamarki Internetu skupiałem się na ważnych problemach przed jakimi stoi Europa i metodami, jakimi rządy różnych krajów usiłują sobie z nimi radzić. Ciekawe było też zestawienie tych metod z reakcją społeczeństw, którymi przyszło im rządzić.

Dla uważnego obserwatora mediów nie jest niczym zaskakującym, że coraz częściej dochodzą do głosu zwolennicy „twardych rządów” obdarzający poparciem przywódców stosującym rozwiązania radykalne. Najprostszy przykład to Węgry i „mur graniczny”, którego budowę popiera ponoć ponad 70% społeczeństwa. Mówię ponoć, bo dane mam z drugiej ręki, a więc muszę w nie z obowiązku powątpiewać.

Co ciekawe, większości komentujących ten mur kojarzy się natychmiast nie z murem berlińskim, a z murem w Izraelu, na który powołują się twierdząc, że skoro nie wzbudza niczyich emocji i sprzeciwów w UE, a więc oni też itd.

Niestety, nie pamiętają ani o najstarszym na świecie murze w Mezopotamii, ani o późniejszym w Chinach, które zbudowane w tych samych celach zadania swego jednak nie spełniły. Każdy czas ma widać swoją Amerykę do odkrycia.

Faktem jednak jest, że i w części naszego społeczeństwa premier Orban budzi zazdrość tym, że „działa zgodnie z tym, czego chce naród”.

Oczywiście, że można nazywać taką postawę populizmem. Dziwne tylko, że akurat w tego typu sprawach, bo w innych wręcz żądamy, by nasi politycy prowadzili swą działalność dla dobra naszego i to tak jak my owo dobro rozumiemy. Inaczej strzelamy focha i przestajemy na nich głosować.

Nasi politycy dobrze o tym wiedzą, dlatego jak jeden mąż zohydzają nam Unię Europejską każdą mniej popularną decyzję zwalając na „prawo unijne”. Piszę to w cudzysłowie, ponieważ było już kilka przypadków złapania naszych polityków na kłamstwie w tym względzie.

Ostatnio trochę jakby na marginesie wyborów toczyła się debata na temat ew. przyjmowania uchodźców przez kraje unijne z terenów objętych wojną.

Nie czytałem ani komentarza w gazecie, ani w sieci, który by ten pomysł jednoznacznie wspierał. Jedynie pewna urzędniczka z ministerstwa wyrwała się przed szereg twierdząc, że te niecałe 3 tys., które „przypadnie” na Polskę to niewielka część liczby, którą naprawdę moglibyśmy przyjąć.

Niejako przed szereg wyskoczył się też rząd, który nie czekając na deklaracje Kościoła, zachował się jak odgadujący jego myśli służalec mówiąc o przyjmowaniu w Polsce syryjskich „braci chrześcijan”. Domyślam się , że KK także pospieszy z pomocą. Duchową, rzecz jasna.

Poprzednia 1234 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.