Debaty



Na wokandzie: Optymizm kontradyktoryjny

Kodeks postępowania karnego| kontradyktoryjność| Ministerstwo Sprawiedliwości| Monika Zbrojewska| obrona z urzędu| pomoc prawna| proces karny| proces kontradyktoryjny| prokurator| prokuratura| ustawa o prokuraturze

włącz czytnik

– A nie obawia się Pani, że kilka spraw o dużym ciężarze medialnym, w których z powodu czyjegoś niedopatrzenia oskarżeni nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności tak jak powinni, nie skłoni polityków do widowiskowych działań?

– Uważam, że będą to co najwyżej korekty. I wierzę, że kontradyktoryjność wszystkim wyjdzie na dobre. Przecież dotychczasowy model wywodzi się z kodeksu z 1969 r., osadzonego na realiach procesu radzieckiego, oczywiście z delikatnymi modyfikacjami z 1997 r. Postępowanie karne musi spełniać standardy współczesne, wynikające m.in. z orzecznictwa Strasburga, z pełnym poszanowaniem zasady domniemania niewinności. Musimy też w końcu skończyć z metodą, że prokurator swoje obowiązki przerzuca na sąd. Prokuratorzy, adwokaci, sędziowie, wszyscy muszą solidnie wykonywać pracę, do której zostali powołani i brać za jej efekty pełną odpowiedzialność. Jestem przekonana, że obawy związane z reformą, których nie rozumiem, skończą się jak w przypadku trybów konsensualnych, pierwszy raz wprowadzonych do k.p.k. w 1997 r. w postaci dobrowolnego poddania się karze. Pamiętam, jakie wtedy było oburzenie: „jak to, prokurator ma się dogadywać z oskarżonym, przecież to jest niemoralne, niegodne urzędu prokuratorskiego, a gdzie zasada legalizmu?”. A potem co się okazało? Jaki hit, jaka perełka, wszyscy zachwyceni – sędziowie z szybkiego zamykania spraw, prokuratorzy ze stuprocentowych skazań. Do tego stopnia wszyscy są dziś zadowoleni, że możliwość dobrowolnego poddania się karze wprowadzamy nawet w przypadku zbrodni. Mam nadzieję, że z kontradyktoryjnością będzie tak samo. I że więcej w tych narzekaniach prawniczego dzielenia włosa na czworo, niż rzeczywistych zagrożeń.

– Zastanawiam się tylko, czy ten kontradyktoryjny optymizm nie jest okupiony dużym ryzykiem dla obywateli.

– Nie mam wątpliwości, że nie jest. Podobnie mówiono w przypadku trybów konsensualnych. Wtedy było: „niewinny – a przyzna się i zostanie skazany!”. Dziś mamy: „winny – a zostanie uniewinniony!”. Okazuje się, że ci, którzy są niewinni, nie trafiają do zakładów karnych w ramach dobrowolnego poddania się karze, podobnie winni nie będą uniewinniani. Jeśli wina będzie ewidentna, oczywista i zostanie przedstawiona przez oskarżyciela, to przecież każdy rozsądny sąd wyda wyrok skazujący. Dodatkowo, są w systemie gwarancje w postaci zasady trafnej represji karnej oraz zmienionej zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego, w nowym modelu – nie dającej się usunąć wątpliwości natury faktycznej.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.