Debaty



System rządów w projektach i propozycjach. Zmiany konstytucji RP (część II)

włącz czytnik

Wydaje się więc, że błędem projektodawców Solidarnej Polski było złudne przekonanie, że stabilny i efektywny system rządów można uzyskać opierając go tylko na jednym organie. Nieufność wobec rządu, Sejmu i trzeciej władzy spowodowała, że system ten zdecydowanie za bardzo przechylił się w stronę prezydenta, co — zwłaszcza w praktyce — nie mogło gwarantować jego powodzenia, natomiast mogło się stać przyczyną pełzającego prezydencjalizmu, przeradzającego się w ukrytą bądź jawną dyktaturę. System niewyważonej i niekontrolowanej władzy prezydenta nie może być bowiem gwarancją dobrego systemu rządów, może być natomiast zwiastunem kłopotów. Konkludując, wypada więc powiedzieć, że pomysł Solidarnej Polski nie proponował wcale systemu prezydenckiego, a raczej jakąś wariację czy wręcz dewiację ustrojową z klasycznymi modelami systemów rządów nie mającą nic wspólnego. Proponowany system nie przyniósłby też usprawnienia działania władz, chyba że przez takie usprawnienie należy rozumieć przerośniętą władzę jednego ośrodka decyzyjnego, której nie są w stanie ani kontrolować, ani skutecznie powstrzymać pozostałe centra podzielonych i wzajemnie równoważących się władz.

W projekcie Solidarnej Polski można odnaleźć wątki, jakie podjął trzeci projekt Rzecznika Praw Obywatelskich. Założeniem RPO było bowiem przedstawienie swoistej palety ofert całościowej zmiany konstytucji, która zawierałaby się w trzech propozycjach, z czego jedna miała być klasycznym systemem parlamentarnym (mającym sporo analogii do Konstytucji marcowej z 1921 r.), druga propozycja miała być z kolei parlamentaryzmem zracjonalizowanym (niewiele odmiennym od obowiązujących rozwiązań konstytucyjnych), a trzecia propozycja miała być zmianą radykalną, proponującą ponadstandardowe wzmocnienie prezydenta i przez to określaną mianem propozycji z prezydenckim systemem rządów. Nieco upraszczając, można powiedzieć, że założeniem generalnym wszystkich trzech ofert konstytucyjnych przygotowanych przez RPO było stworzenie dwóch kierunków rozwiązań ustrojowych, tj. albo systemu parlamentaryzmu klasycznego (niezracjonalizowanego), albo parlamentaryzmu zracjonalizowanego, przy czym w tym ostatnim przypadku stworzono alternatywę, w postaci bądź to pójścia w kierunku wzmocnienia rządu z premierem na czele (na wzór systemu kanclerskiego), bądź to pójścia w kierunku wzmocnienia głowy państwa i uczynienia z prezydenta lidera egzekutywy (co dało asumpt do nazwania tej propozycji prezydencką). Wydaje się przy tym, że żadna z propozycji RPO nie miała szansy na powodzenie. Propozycja zawierająca ofertę niezracjonalizowanego (klasycznego) systemu parlamentarnego była zupełnym anachronizmem. Jej przywoływanie w XXI w. nie miało w ogóle sensu i było jedynie wyciąganiem z szafy upiora kryzysów rządowych, jakie były udziałem Europy pierwszej połowy XX w. Z kolei propozycja zracjonalizowanego systemu parlamentarnego idącego w ślady systemu kanclerskiego (ze wzmocnioną pozycją ustrojową premiera) też nie miała — chyba — poważnej szansy na powodzenie, gdyż nie proponowała rozwiązań na tyle odmiennych od obecnie istniejących, aby warto było dla nich uruchamiać złożony i żmudny proces zmiany konstytucji. Realną zmianą była wobec tego jedynie trzecia propozycja, ale ta z kolei zbyt silnie, a zarazem niekonsekwentnie rysowała status prezydenta, generując w efekcie system, który nie był ani czystym systemem prezydenckim, ani czystym systemem parlamentarnym (bo i elementy tego ostatniego również zawierał).

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.