Publicystyka



A. Rzepliński: Niezawisłość sędziów - osnową państwa prawa

Aleksander Hamilton| Andrzej Rzepliński| Bill Clinton| granica cywilizacji| konstytucja USA| niezależność sądów| niezależność sędziego| niezawisłość sądów| niezawisłość sędziowska| sędziowie| zabory

włącz czytnik

Doskonałym przykładem jest tu David Souter, powołany i zaprzysiężony przez prezydenta G. Busha 8 października 1990 r. D. Souter jest obecnie jednym z siedmiu sędziów powołanych przez prezydentów republikańskich, pozostałych dwóch to nominaci demokratów. To skutek tego, że w latach 1980-1981 władzę wykonawczą sprawowali w USA republikanie. Souter był nadzieją Busha na przełamanie liberalnej większości w Sądzie Najwyższym w kwestii aborcji oraz modlitwy szkolnej. Nominacja ta wzbudziła obawy liberalnych prawników, zwłaszcza nowojorskich.

Nikt jednak nie dostrzegł, że D. Souter jest konserwatywnym prawnikiem w kwestii niechęci do odchodzenia od przyjętych przez Sąd Najwyższy precedensów, zwłaszcza tych, które cieszą się poparciem społecznym oraz że - pozostając człowiekiem honoru i kryształowej uczciwości w życiu prywatnym - ma on liberalne poglądy na temat możliwości egzekwowania w prawie norm moralnych.

W 1996 roku D. Souter jest intelektualnym liderem dziewięciu sprawiedliwych, tworzących Sąd Najwyższy USA. Sądzenie dla niego jest aktem odwagi osobistej i wierności zasadom konstytucyjnym.

„Ostatecznie, powiedział D. Souter w 1990 r. w trakcie przesłuchań w Senacie przed nominacją, sędziowie orzekając, poszukują granic dla władzy rządowej; [zaś czytając Konstytucję, powinniśmy uznać, że] zasady się nie zmieniają, zmienia się tylko postrzeganie otaczającego nas świata oraz nasza potrzeba owych zasad”.

Tak właśnie ponad 200 lat pisał A. Hamilton.

W jednej ze spraw która przyniosła uznanie Souterowi, Lee v. Weisman, dotyczącej w niezwykle gorącej politycznie i społecznie w USA kwestii odmawiania modlitwy w szkole, napisał on, przyłączając się do sędziów przeciwnych temu, ”moją religią jest religia, którą pragnę wyznawać w prywatności oraz z tak małym jej uzewnętrznianiem na arenie politycznej jak to tylko możliwe”.

Wiosną 1996 roku, w kampanii prezydenckiej, kandydat republikanów Bob Dole zapowiada, że będzie nominował sędziów opowiadających się twardym podejściem do przestępców. Oskarża prezydenta B. Clintona o powoływanie na urzędy sędziów federalnych, którzy „rozmontowują system ochrony społeczeństwa przed grabieżą, przemocą oraz elementami antyspołecznymi”. Tymczasem 187 powołanych dotychczas przez B. Clintona sędziów federalnych, jak pokazują badania specjalistów, należą do grupy sędziów umiarkowanych. Z kolei w Sądzie Najwyższym USA, powołanym w większości przez republikanów, w wydanym ostatnio głośnym wyroku w sprawie Bailey vs. U.S. orzeczono, że do skazania za rozbój z użyciem broni nie wystarczy samo posiadanie broni przez napastnika, ale musi on jeszcze tej broni użyć.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.