Publicystyka



Galicja. Mit i przyszłość

Austro-Węgry| Franciszek Jósef I| Galicja| Kraków| Królestwo Galicji i Lodomerii| Lwów| Małopolska

włącz czytnik

Po drugie, była to kraina realnie wielokulturowa. Polacy, Ukraińcy, Łemkowie, Żydzi, Niemcy, inne narodowości… Dziś, po krwawych łaźniach wojen światowych, z tej różnorodności wiele nie zostało. Ale doświadczenie odcisnęło swoje ślady.

Powrót do teraźniejszości

By nie pozostać gołosłownym – aż 89 proc. ankietowanych w stolicy Małopolski na potrzeby raportu Komisji Europejskiej „Quality of Life in Cities” uznała obecność cudzoziemców za dobrą dla miasta. To drugi najlepszy wynik w tej kategorii spośród 49 sprawdzanych metropolii, lepszy od Wiednia.

Bycie częścią prawdziwego tygla narodów, jakim było Cesarstwo Austriackie i później Austro-Węgry, widać jeszcze gdzie indziej. Gdy bowiem Warszawa w poszukiwaniu wzorców dobrego życia spogląda na Berlin, krakowskie media udają się do Wiednia. A tam – jak niedawno krakowska „Gazeta Wyborcza” – dostrzegają nowoczesne miasto, stawiające na transport zbiorowy, inwestujące w rozproszoną energetykę odnawialną oraz na różne inne sposoby walczące z zanieczyszczeniem powietrza.

Tak jak kiedyś ze stolicy Austrii czerpano inspiracje architektoniczne (co na przełomie XIX i XX wieku bywało zresztą źródłem prasowych kontrowersji i oskarżeń o germanizowanie miasta), tak dziś warto szukać podpowiedzi co do sposobów rozwiązywania palących problemów Krakowa. Mam na myśli smog czy pomysły na zmianę organizacji ruchu drogowego wokół Plant. Tym bardziej, że miasto to dość regularnie trafia na szczyty międzynarodowych rankingów jakości życia, np. tegorocznego Mercera.

W świecie, którego kręgosłupem był „piękny, modry Dunaj” nie brak zresztą opinii, że Austro-Węgry, ze wszystkimi swoimi wadami i niedociągnięciami, można by uznać za… model wart rozważenia przez dzisiejszą Unię Europejską. Tak rok temu uznał jeden z węgierskich think tanków.

Oczywiście jak każdym mitem, także i tym należy posługiwać się ostrożnie. Samorząd samorządem, ale nie da się ukryć, że Galicja nie była najbardziej rozwiniętą, uprzemysłowioną prowincją CK Monarchii. Władze centralne inwestowały w to, co integrowało prowincję z Wiedniem, władze lokalne, sprawowane głównie przez konserwatywną arystokrację, nie paliły się do industrializacji, lękając się wzrostu siły bojowo nastawionej klasy robotniczej.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.