Publicystyka



Galicja. Mit i przyszłość

Austro-Węgry| Franciszek Jósef I| Galicja| Kraków| Królestwo Galicji i Lodomerii| Lwów| Małopolska

włącz czytnik

Konflikty polsko-ukraińskie, stanowiące zarzewie przyszłych, już bardziej krwawych, były realne, a Wiedeń lubił z nich korzystać. Również doświadczeniom wyborczym potrafiły towarzyszyć nieprzyjemne efekty uboczne, takie jak fałszerstwa.

Sam Kraków, choć tuż przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości doczekał się poszerzenia granic, przez dziesięciolecia dusił się w okowach austriackiej twierdzy. Dusił się również – co zarzuca mu się i dziś – w oparach własnej, dawnej chwały, stając się przestrzenią kościelno-patriotycznych uroczystości.

Duma, nowoczesność, peryferia

Po co zatem odwoływać się do mitu galicyjskiego? Przede wszystkim daje on poczucie dumy i przynależności do innego, zamierzchłego, niekoniecznie w pełni udanego (wszak próby czasu nie przetrwał), ale interesującego projektu państwowego. Projektu, w którym w wypadku Galicji – bo już nie np. w leżących dziś na Słowacji czy w Rumunii terenów ówczesnych Węgier – możliwe było podtrzymywanie swej tożsamości narodowej, jak i uczestnictwo w szerszym projekcie politycznym. „Wyżej urodzeni” zostawali ministrami (a czasem nawet i premierami!) w Wiedniu. Ale i masy ludowe potrafiły kochać „naszego cysorza”.

W efekcie otrzymujemy tożsamościową bombę – konserwatywne południe Polski zamienia się w może nieszczególnie bogatą (tak zresztą niestety bywa i dziś, o czym świadczą wskaźniki rozwoju poszczególnych subregionów Polski), ale kosmopolityczną krainę. Krainę, która w okresie przemian modernizacyjnych przeżywa względnie standardowe dla tego momentu dziejowego zjawiska, nieprzykryte tak mocno jak w Kongresówce narracją narodowowyzwoleńczą. Obok spisków i trójzaborowych zjazdów mieliśmy tu bowiem konflikty przemysłowe, emancypację włościan, trudne sąsiedztwo rozlicznych etnosów…

Doświadczenia te łączą ze sobą przede wszystkim Małopolskę i Podkarpacie, tworząc zupełnie inny punkt odniesienia niż dominujące spoglądanie w stronę Warszawy czy Śląska. Południe Polski ma szansę zaproponować reszcie kraju opowieść, na którą do tej pory poza mieszczańskimi domami „centusiów” z grodu Kraka nie za bardzo było miejsce. Nie rezygnując przy tym z pomysłów na integrowanie metropolii krakowskiej z konurbacją śląską.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.