Publicystyka



Kto Ty jesteś? Polak mały. Jaki znak Twój? Tommy Hilfiger – ponowoczesne dylematy tożsamościowe

Anders Breivik| kultura kosmopolityczna| nacjonalizm| ojczyzna| patriotyzm| Polska| tożsamość hybrydyczna| tożsamość narodowa| white power| wykluczenie

włącz czytnik
Kto Ty jesteś? Polak mały. Jaki znak Twój? Tommy Hilfiger – ponowoczesne dylematy tożsamościowe

Kto Ty jesteś?

„Kto ty jesteś? Polak mały” – tak zaczyna się wierszyk, którego kiedyś uczył się każdy przedszkolak, chociaż ku swojemu zdziwieniu ostatnio odkryłam, że jego popularność nie maleje. Jednak odpowiedź na pytanie: „Kim jestem?” wydaje się bardziej złożona. Jestem lub mogę być kobietą, pracownikiem, matką, żoną, poznanianką, konsumentem, Europejką, obywatelem świata, podróżnikiem. Tożsamość narodowa może być jedynie jedną z wielu możliwych tożsamości, którą można wybrać. Konstruowanie współczesnej tożsamości jednostek jest procesem, a ona sama pozostaje niestabilna, krucha, zmienna, tak jak czasy, w których żyjemy. Wydaje się również, że w procesie konstruowania tożsamości kultura narodowa zostaje wyparta przez kulturę globalną. Badacze przedmiotu zwracają uwagę na hybrydyczny charakter tożsamości społecznych jednostek. Tożsamość hybrydyczna, według Lawrence’a Grossberga, występuje najczęściej w sytuacji „życia na pograniczu”, w której „podporządkowani żyją w warunkach wyznaczonych przez rywalizację dwóch konkurujących ze sobą tożsamości”[1]. Hybrydyczność oznacza zatem rozczłonkowanie, sfragmentaryzowanie oraz konieczność ciągłego określania siebie względem innych. Tożsamość przestaje być stabilna, dana raz na zawsze. W zglobalizowanym świecie nie istnieje jedno centrum, następuje multiplikacja „centryzmów”. Nic więc dziwnego, że z tej rzeczywistości wyłania się tożsamość globalna. Pojawienie się tej tożsamości niesie z sobą ważkie konsekwencje, bowiem – na co wskazuje Manuel Castells – w tym nowym ładzie społecznym pojawia się miejsce dla tworzenia tożsamości oporu, która jest do pewnego stopnia odpowiedzią na kryzysy występujące we współczesnych społeczeństwach. Przykładem mogą być jednostki utożsamiające się z ruchami nacjonalistycznymi, które odbudowują się szczególnie w Europie Wschodniej, ale również i w Stanach Zjednoczonych, w formie tzw. „white power”. Także i w Polsce, chociaż działania tych organizacji mają charakter incydentalny, są obecne w przestrzeni społecznej. Innym przykładem próby powrotu do tożsamości monolitycznej są wszelkie przejawy fundamentalne, doskonałą egzemplifikacją może być tutaj Anders Breivik.

Jaki znak Twój?

Orzeł Biały. Symbole narodowe, które mogą wpływać na poczucie identyfikacji z narodem, zaczynają nabierać innego znaczenia. Oto bowiem w świecie konsumpcji stają się one gadżetami, chętnie wykorzystywanymi na imprezach sportowych lub przywożone jako pamiątki z wakacji. Amerykanie są mistrzami promocji swoich barw narodowych na całym świecie. Kubki, długopisy czy magnesy na lodówkę z nadrukiem amerykańskiej flagi to już standard. Można zakupić także majtki czy sukienkę z emblematami narodowymi Stanów Zjednoczonych. Każdy szanujący się obywatel tego państwa wywiesza przed swym domem flagę, nie tylko w ważne święta narodowe. W Europie przywiązanie do symboli narodowych ma nieco inny charakter. W polskiej rzeczywistości, jako że są one chronione przez konstytucję, mają wymiar sacrum. Jednak w czasie imprez sportowych widać tłumy ludzi w biało-czerwonych koszulkach, z orzełkiem, który widnieje na piersi niczym logo. W ten sposób to, co narodowe, miesza się z tym, co konsumpcyjne. Sacrum wchodzi w relację z profanum. Nikt bowiem nie zwraca uwagi, że na meczu orzełek (przypadkowo) zostaje oblany  piwem czy splamiony (zhańbiony?) lodami czekoladowymi. Nasza tożsamość narodowa w tym momencie jest hedonistyczna, tak jak nakazują reguły społeczeństwa konsumentów. Jesteśmy jednocześnie Polakami i konsumentami. Jednak, kiedy emocje po wydarzeniach sportowych opadają, wracamy do domu, zrzucamy koszulkę z orzełkiem do prania, a potem odkładamy ją do szafy – do następnej okazji. Nasza tożsamość narodowa ma charakter nie tylko banalny, lecz także sytuacyjny. Tożsamość konsumencka, którą na co dzień przybieramy, ma również swoje symbole. Odpowiedź na pytanie: „Jaki znak twój?” brzmi: „Tommy Hilfiger”. Ta mała „flaga” pozwala wielu jednostkom na manifestację swojego statusu społecznego. Jest też wyrazem przynależności do globalnej sieci konsumentów. Podkreśla prawo jednostki do kupowania i daje pozorną kontrolę nad własnym życiem. Tożsamość konsumencka, mimo że spłyca człowieka jedynie do wymiaru materialnego, nie stanowi zagrożenia dla innych. Współczesne czasy, w opinii Anthony’ego Giddensa, dają jednostce „całą gamę rozmaitych możliwości, a równocześnie, z racji braku fundamentalistycznych zapędów, nie udzielają wskazówek, które z nich powinno się wybrać”[2]. W konsekwencji, jak zauważa przywołany autor, jesteśmy zmuszeni do takiego stylu życia, jaki jest aktualnie promowany przez kolorowe czasopisma czy reklamy. Dlatego też Aldona Jawłowska zauważa, że „kupujemy wraz z towarami style życia, a także oznaki przynależności do grup i środowisk będących celem aspiracji”[3]. Możemy zatem stwierdzić, że w świecie konsumpcji jesteśmy tym, co sobie kupimy. Przyjmijmy, że przynależność do określonej grupy społecznej zostaje uwarunkowana posiadaniem produktów, które są jej symbolami – nosisz znaczek Hilfigera, ergo jesteś zamożny, osiągnąłeś pożądany status społeczny.

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.