Publicystyka



Skąd wzięliśmy nasz ustrój?

Józef Buzek| Józef Piłsudski| Kazimierz Kumaniecki| Konstytucja 3 maja| Konstytucja Marcowa| Przerwa Tetmajer| Stefan Bratkowski| Thiers| Władysław Grabski

włącz czytnik

Myśli zapomniane

Z innych projektów zasługuje na przypomnienie i studia przede wszystkim złożony później, 30 maja 1919 r., Sejmowi już Ustawodawczemu "Projekt konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz uzasadnienie i porównanie tegoż projektu z konstytucjami szwajcarską, amerykańską i francuską" prof. Józefa Buzka, posła PSL Piast, wydany przez Wydawnictwo Biura Konstytucyjnego. Śmiem przypuścić, że autorzy projektu naszej konstytucji nie mieli nigdy w rękach tych 192 stron, a nawet nie wiedzieli o nich (jakiś bowiem ślad ich znajomości byłby się uchował, choćby w postaci polemiki). A był to ze wszystkich projektów najbardziej kompetentny - zrodzony w głowie doprawdy znakomitego znawcy administracji i problematyki funkcjonowania władz państwa.

Wielki administratywista proponował państwo złożone z małych jednostek administracyjnych, z około 70 "ziem", zamieszkałych przez 200 do 500 tysięcy mieszkańców (co zabawne, udało się "przepchać" to rozwiązanie za czasów... Gierka, który w nim zobaczył szansę osłabienia "baronów" wojewódzkich, tj. sekretarzy KW, ale nawet nie wiedział, jak i partyjny profesor, który go przekonywał do małych województw, że ta koncepcja ma za sobą aż tak wielki autorytet naukowy). Buzek widział w ustroju "ziemskim" najskuteczniejszy środek przeciwko wszechwładzy biurokracji centralnej tudzież bodziec rozwoju dla zacofanych części kraju; każda "ziemia" sama kreowałaby swoją "konstytucję", oczywiście, w ramach upoważnień udzielonych w Konstytucji państwa (wykluczał Buzek samodzielną politykę zagraniczną "ziem"; prawo też miało być jedno dla całego państwa).

Co dla nas tu ważniejsze, Buzek proponował amerykański ustrój władz naczelnych państwa - prezydenta (z wiceprezydentem) jako głowę rządu wybierałoby, jak w USA, w trybie pośrednim kolegium elektorów wybranych przez wyborców. Prezydent, wybrany przez naród - argumentował Buzek - jest w takiej samej mierze wyrazem woli narodu, jak sejm, nie powinien zatem podlegać sejmowi (ani też sejm prezydentowi). Sejm będzie miał prawo kontrolować rząd prezydenta, będzie uchwalał budżet, ale skład rządu będzie zależał od głowy rządu, powołanej na określony czas, dzięki czemu rząd będzie instytucją trwałą, a skuteczną.

Buzek, co podkreślał Komarnicki, nie ja, "oparł swój projekt na wielkim materiale porównawczym, wykazując przy tym wszechstronną wiedzę w sprawach państwowych". Niestety, ów projekt pozostał "indywidualną koncepcją autora"; profesor uniwersytetu, teraz już warszawski, nie przebił się, choć poseł, przez interesy partyjne. W ankiecie Jaworskiego udziału już nie wziął - jak sądzę, nie tylko z powodu zajęć w GUSie, raczej - zrażony nie tyle porażką, co ignorowaniem przez legislatywę głosów niewygodnych fachowców (skąd my to znamy?). W dziele Pajewskiego nazwisko Buzka nawet się nie pojawia - jak zresztą i większości wspominanych tu prawników.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


justin | 08-01-14 11:43
"Naśladując Konstytucję Marcową, miast podjąć tradycję Konstytucji 3 Maja, wszczepiliśmy odrodzonej państwowości te same choroby niemocy i korupcji, które dręczyły Francję lat 1875-1940 i Polskę lat 1921-1926 - za to z kosztami zbędnych powszechnych wyborów prezydenta bez władzy. Proponowałbym dlatego przygotować intelektualny zamach stanu - podejmując dyskusję nad tym, co dręczy i ośmiesza nasze państwo dzisiaj.
Stefan Bratkowski"
"Intelektualny zamach stanu" w zasadzie już się odbył, bo kiełkuje świadomość w
NARODACH , że zgodnie z konstytucją demokratyczną obywatel musi sprawować swą władze w państwie BEZPOŚREDNIO - to znaczy nie przez przedstawicieli władzy w silnie zrzeszonych partiach, które są - tylko amatorami władzy sprawującymi - władzę narodu. Naród może więc sobie tylko pomarzyć o swojej władzy i o tym sądzę zaznaczył prezydent Komorowski w orędzie - mówiąc - "W Polsce są bieda i słabość".
Słabość NARODU, któremu ręce opadają z niemocy sprawowania władzy bezpośrednio - dodałbym .
pozdrawiam