Publicystyka



Szaruga: Rzecz o inteligencji

Andrzej Paczkowski| elita| intelektualiści| inteligencja| Janusz Tazbir| Jerzy Jedlicki| Józef Chałasiński| lewica| PRL| sprawiedliwość społeczna

włącz czytnik

Misją inteligencji było zatem podtrzymywanie dawnej Polski. (…) Nową inteligencję ludową tworzono głównie przez awans społeczny. Miała być ona po prostu częścią państwa i zająć miejsce tej mitycznej inteligencji, która działała poza systemem. Masowo więc produkowano nowych inteligentów, którzy mieli być zwykłymi specjalistami i mieli jedynie uczyć, leczyć, zarządzać, konstruować. Nie powinni mieć własnych poglądów, ale być posłuszni władzy i dostosowywać się w swoich działaniach do tego, co władza uważa za potrzebne”.

Wtedy właśnie pojawiło się hasło „wymiany elit”, co widać było przede wszystkim w szkolnictwie, zwłaszcza wyższym, z którego usuwano przedstawicieli owej dawnej inteligencji. Ale, niejako siłą tradycji, ta nowa inteligencja, a w każdym razie spora jej część, po pewnym czasie odtwarzała etos swych poprzedników – stąd odstępstwa od tego, co nosiło nazwę „polityki kulturalnej socjalistycznego państwa”, ruch „rewizjonistów” i dysydentów, który znalazł najpełniejszy wyraz w organizacjach opozycji demokratycznej, przede wszystkim w Komitecie Obrony Robotników.

Pisał o tym profesor Janusz Tazbir podkreślając, że antytotalitarne postawy w PRL były konsekwencją żywotności etosu dawnej inteligencji. Nic zatem dziwnego, że po wprowadzeniu stanu wojennego w jednym z pierwszych wystąpień ówczesnego premiera PRL był postulat „wymiany elit”, które jednak przetrwały w opozycji i w rozmowach okrągłego stołu doprowadziły do zmiany systemu. Jednak fakt, że efektem tych rozmów nie stało się natychmiastowe odcięcie od systemu, lecz kompromis z władzami, stał się podstawą oskarżenia tych elit o zawarcie porozumienia dającego szansę komunistom na utrzymanie swych wpływów w zamian za udział części opozycji we władzy. Stąd w części środowisk dawnej opozycji, szczególnie tych, które były przeciwne ugodzie zawartej przy okrągłym stole – uważających, że należało być bardziej radykalnym – pojawiły się po raz kolejny głosy o konieczności „wymiany elit”.

Przykładem takiego postulatu jest zamieszczony w tym samym numerze pisma artykuł Konrada Kołodziejskiego zatytułowany znacząco „Elita postkolonialna”. Pisze autor: „Pisałem o tym wielokrotnie na tych łamach (…), że współczesne polskie liberalno-lewicowe elity są w bardzo niewielkim stopniu spadkobiercami dawnej inteligencji. W większości wywodzą się z dawnych komunistycznych środowisk dysydenckich oraz inteligencji pochodzącej z peerelowskiego awansu społecznego, gdy promowano jednostki najbardziej cyniczne i oportunistyczne.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.