Publicystyka



Szaruga: Rzecz o inteligencji

Andrzej Paczkowski| elita| intelektualiści| inteligencja| Janusz Tazbir| Jerzy Jedlicki| Józef Chałasiński| lewica| PRL| sprawiedliwość społeczna

włącz czytnik

Ci pierwsi ideowo nie odczuwają głębszych związków z polską tradycją, ci drudzy podświadomie zdają sobie sprawę z tego, że są uzurpatorami, którzy nigdy nie osiągnęliby swojego statusu, gdyby głównym wyznacznikiem ich pozycji była taka jak kiedyś autonomia intelektualna bądź zdolność do akumulacji budowanego przez pokolenia kapitału kulturowego.

Dlatego będą szukać jakiegokolwiek oparcia, zdając sobie sprawę, że ich wysoki status społeczny nie jest dostatecznie ugruntowany. Są to elity ukształtowane w okresie Peerelu, tworu niesamodzielnego i podporządkowanego obcemu państwu. Część tych elit swoją pozycję zawdzięczała Moskwie, trudno więc się dziwić, że po utracie hegemona zaczęły poszukiwać nowego. Zmiana sytuacji geopolitycznej Polski ułatwiła te poszukiwania i nowy hegemon odnalazł się na Zachodzie. (…) Kierunek zachodni był do pewnego stopnia oczywisty Polska zawsze znajdowała się na peryferiach Zachodu, zatem ciążenie w tę stronę jest zjawiskiem naturalnym. Czym innym jest jednak peryferyjna przynależność do obszaru, co zakłada jakąś odmienność kulturową w stosunku do centrum, a czym innym neoficka wiara, że należy te różnice usuwać za cenę utraty własnej tożsamości – dążenie charakterystyczne dla postkolonialnej elity i wywołujące natychmiastowy konflikt na peryferiach”.

Prowadzi to, zdaniem Kołodziejskiego do tego, że owa „centrala” traktuje nowe kraje unijne jako swego rodzaju kolonię, w której może „umieścić (…) bez przeszkód swoje instytucje, swój kapitał i rozpocząć eksploatację peryferii”. I dodaje: „Elity, które temu sprzyjają, mogą (…) liczyć na całkiem wymierne apanaże w postaci wysokich stanowisk w zachodnich korporacjach, pod warunkiem wszakże, że realizują bez szemrania wytyczne z centrali, niezależnie od tego, czy wytyczne są zgodne z polskim interesem gospodarczym lub narodowym.

A z tym bywa różnie”. I kończy, podkreślając, że lewicowe oblicze opozycji wobec obecnej władzy jest „bardziej stonowane”: „Nic dziwnego, zbyt wiele te elity mają do stracenia, aby rzucając niewygodne postulaty w stronę zachodniego kapitału, ryzykować stratę jego przychylności, a w konsekwencji – wysoki status w postkolonialnej hierarchii. O taki statusie w suwerennej Polsce mogliby tylko pomarzyć. Czy może zatem dziwić opór, jaki postkolonialna elita stawia wszelkim próbom dążenia do normalności?”.

Jednym z podstawowych haseł, jakimi posługuje się zwycięska w ostatnich wyborach i posiadająca większość parlamentarną partia Jarosława Kaczyńskiego, jest „powrót do normalności”. Czym jest normalność, do której ma Polska powracać, nie do końca wiadomo. Wiadomo jednak, przynajmniej wynika to z tekstów publikowanych w prasie określającej się mianem prawicowej, jaką rolę przewiduje się dla promowanego przez nią wizerunku inteligencji.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.