Publicystyka



Szaruga: Rzecz o inteligencji

Andrzej Paczkowski| elita| intelektualiści| inteligencja| Janusz Tazbir| Jerzy Jedlicki| Józef Chałasiński| lewica| PRL| sprawiedliwość społeczna

włącz czytnik

Dobry wizerunek takiego inteligenta odnajdujemy w wyznaniach Stanisława Mikołajczyka, poznańskiego naukowca, przewodniczącego Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego w zatytułowanym „Siłacz na uniwersytecie” wywiadzie pomieszczonym na łamach pisma „Arcana” (nr 5/2015): „Jestem synem wielkopolskiego chłopa, inteligentem w pierwszym pokoleniu. Pierwsze lekcje patriotyzmu bez słów odbierałem od moich Rodziców – wzruszenia i łzy Mamy oraz szklące się oczy Ojca, który był człowiekiem twardym emocjonalnie, wzruszał się rzadko, ale zawsze gdy słyszał w radiu polski hymn lub gdy widział polską flagę. Moi rodzice w czasie wojny zostali z gospodarstwa wyrzuceni przez Niemców i całą okupację spędzili w Gnieźnie, cudem unikając wywiezienia do Generalnego Gubernatorstwa.

Dużo później dowiedziałem się, że Mama mówiła, że musi urodzić synów, by miał kto walczyć o wolną Polskę. Jako wiejskie dziecko zachwycałem się Henrykiem Sienkiewiczem – on mnie ukierunkował, potem Adam Mickiewicz – następnie renomowane liceum im. Bolesława Chrobrego w Gnieźnie ze swym lokalnym gnieźnieńskim patriotyzmem piastowskim i wreszcie moje późniejsze polonistyczne wykształcenie. (…) Ale kluczowe znaczenie miał wybór Karola Wojtyły na papieża i Jego pierwsza pielgrzymka do Polski – to On dał mi impuls do osobistego działania, a nie tylko biernej kontestacji nieakceptowanego systemu.

I czas „Solidarności”, dla mnie niezwykle czynny, późniejsze siedmiomiesięczne internowanie – trudne rodzinnie (miałem czworo dzieci), ale niezwykle twórcze w pogłębianiu świadomości społecznej historycznej. Dla mnie były to swoiste rekolekcje narodowo-religijne, takie ostateczne zakotwiczenie się w polskości, uświadomienie sobie, że nasze pokolenie, my sami jesteśmy kolejnym ogniwem w polskich dążeniach niepodległościowych i że z racji zdobytych doświadczeń spoczywa na nas obowiązek aktywności obywatelskiej”.

Tymczasem inteligencja okresu transformacji poczuła się z tego obowiązku, jak sądzi prawica, zwolniona. Mowa o tym na łamach tego samego pisma w artykule Wojciecha Gruchały „Kiedy przestaliśmy czytać Żeromskiego?”: „Inteligencja polska przyklasnęła zmianom zrzucającym z jej ramion ciężar odpowiedzialności za całość narodu, ucieszyła się z wolności dającej swobodę bogacenia się i wypowiadania wyłącznie we własnym imieniu.

W 2000 roku „Tygodnik Powszechny” odnotowywał fakt, że 75-ta rocznica śmierci Żeromskiego nie została doceniona przez państwowych decydentów. Z tego powodu pismo ogłosiło ankietę, w której pytało o aktualność problematyki poruszanej przez wielkiego pisarza. Andrzej Wajda w swej odpowiedzi, doceniając przeszłe zasługi i doniosłość jego idei, podzielił się z czytelnikami przypuszczeniem, że „być może ta na swój sposób zdrowa demokracja, jaka panuje w naszym kraju, nie wymaga pisarza-wizjonera na miarę Żeromskiego, bo społeczeństwo samo potrafi rozwiązywać swoje problemy””.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.