Świat



Czy Organizacja Narodów Zjednoczonych niczego nie może zrobić w sprawie Ukrainy?

Bangladesz| Ireneusz C. Kamiński| Namibia| ONZ| Procedura „Zjednoczeni dla pokoju”| Rada Bezpieczeństwa| Rosja| RPA| Ukraina| Zgromadzenie Ogólne

włącz czytnik

Procedura „Zjednoczeni dla pokoju” prowadzi do umiędzynarodowienia sprawy. Nawet jeśli rezolucje podejmowane przez Zgromadzenie Ogólne ONZ prawnie nie mają mocy wiążącej, kreują pewną międzynarodową reakcję i nierzadko prowadzą  pośrednio lub bezpośrednio  do potwierdzenia, że doszło do poważnego złamania prawa międzynarodowego.

Gdy sytuacja na Ukrainie i wokół niej ulega dalszej eskalacji, nie tylko pożądane, ale wręcz konieczne staje się skorzystanie z procedury „Zjednoczeni dla pokoju”. Ukraina już utraciła kontrolę nad Krymem. Ponadto Rosja sabotuje działania podejmowane w ramach Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, nie wpuszczając obserwatorów organizacji do Krymu (tylko naiwny będzie w tej decyzji dopatrywał się „suwerennego aktu” krymskich władz).

Uruchomienie procedury „Zjednoczeni dla pokoju” nie powinno się okazać formalnie trudne; wystarczy spojrzeć na listę obecnych członków Rady Bezpieczeństwa. W Radzie są, poza jej stałymi członkami (USA, Francja i Wielka Brytania), także Litwa i Luksemburg. To te kraje powinny wziąć na siebie przekonanie do pomysłu pozostałych państw. Ale zasadne byłoby też poszukiwania jak najszerszego wsparcia dla inicjatywy, które nie byłoby ograniczone do krajów Zachodu. Dlatego wariant wniosku składanego przez większość państw ONZ byłby bardziej pożądany.

Należy też pamiętać, że rezolucje Zgromadzenia Ogólnego zapadają po uzyskaniu poparcia dwóch trzecich obecnych i głosujących państw. Każdy kraj ma jeden głos. Także te, które są określane mianem „państwowego planktonu”. Podczas ostatniego użycia procedury Izrael starał się przekonać, stosując różne środki perswazji, by takie małe państwa nie głosowały przeciwko niemu. Ostatecznie się to udało w ograniczonym stopniu. Rosja wszak to większy i bardziej wymagający oraz dyplomatycznie sprawniejszy gracz.

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.