TK



A. Gwiżdż: O Trybunale Konstytucyjnym w Drugiej Rzeczypospolitej

Chrześcijańska Demokracja| Hans Kelsen| Konstytucja Marcowa| Narodowa Demokracja| sanacja| Sejm Ustawodawczy| Straż Praw| Stronnictwo Chrześcijańsko-Narodowe| Trybunał Konstytucyjny| Władysław Leopold Jaworski| Związek Ludowo-Narodowy

włącz czytnik

Zwieńczeniem dążeń Narodowej Demokracji stał się pierwszy polski konkretny projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i jedyny, jaki w okresie międzywojennym, jako przedmiot formalnej inicjatywy ustawodawczej, zyskał rangę urzędowego dokumentu parlamentarnego  [patrz reprodukcja]. Ustawa ta miała mieć charakter ustawy nowelizującej Konstytucję z 1921 roku. Trybunał Konstytucyjny miał - zgodnie z tym projektem - orzekać o zgodności z konstytucją tylko ustaw i rozporządzeń z mocą ustawy; jego orzeczenia miały „unieważniać” niekonstytucyjne przepisy [a więc zapewne działać ex tunc]. Trzech członków TK mianować miał Prezydent, kolejnych trzech - delegować Sąd Najwyższy i trzech następnych - Najwyższy Trybunał Administracyjny. Nie sposób nie zauważyć, że w składzie Trybunału przewidziano przewagę delegatów sądownictwa, będącego wtedy jeszcze [„czystki” nastąpiły dopiero z początkiem lat trzydziestych] domeną, jak twierdzono, raczej środowisk antysanacyjnych. Projekt posłów Związku Ludowo-Narodowego nie uzyskał oczywiście akceptacji konstytucyjnej, nie stał się nawet przedmiotem debat parlamentarnych. Pozostał jako istotny dokument określonej manifestacji politycznej.

W kategorii projektów wymienić trzeba także niezwykle zajmujący dokument nieurzędowy, jakim był „autorski”, jak to się dzisiaj określa, projekt konstytucji, opracowany i ogłoszony w tymże roku 1928 przez W.L. Jaworskiego. Był to niewątpliwie projekt najgruntowniej przemyślany, bardzo szczegółowy, obejmujący treść ośmiu proponowanych artykułów konstytucji oraz siedemnastoartykułowy projekt ustawy wykonawczej. Można się z przedstawionymi w tych projektach inicjatywami Jaworskiego zgadzać lub nie zgadzać, ale nie można nie przyznać, że projekt jest logiczny, spójny wewnętrznie i jasno, komunikatywnie zbudowany. Jaworski pierwszy uświadomił zwolennikom ustanowienia trybunału, że każdy trybunał, orzekając o tym, czy dana ustawa jest ważna, orzekać musi także, co ma obowiązywać, jeżeli orzeknie, że jest nieważna; przestrzegał zatem przed wyposażeniem trybunału w kompetencje właściwe organom władzy ustawodawczej. Jaworski pierwszy też zwrócił uwagę na potrzebę poddania kontroli sprawowanej przez trybunał także „rozporządzeń organów rządowych względnie samorządowych, zawierających normy ogólne” [art. 99 ust. 3 projektu]. Nie dostrzegali przecież tej potrzeby bardziej „politycznie” ukierunkowani działacze i wnioskodawcy prawicy.

Zamykając tę część niniejszych uwag, nie sposób nie zauważyć, jak bardzo jednostronne były wszystkie bez mała, zwłaszcza pochodzące ze środowisk bliskich narodowej demokracji, enuncjacje zwolenników koncepcji ustanowienia trybunału konstytucyjnego. Dostrzegano, względnie prezentowano tylko dodatnie strony takiego przedsięwzięcia. A przecież w literaturze światowej, na ogół przychylnej tym koncepcjom, wskazywano jednak także na niebezpieczeństwa i trudności, jakie ich realizacja może powodować. Janina Zakrzewska, w kilkadziesiąt lat później, przypomni niektóre spośród nich; przytoczy więc słowa Kelsena, który ostrzegał przed groźbą „upolitycznienia” trybunałów; zacytuje znamienne słowa Burdeau:

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.