TK



Przegląd Sejmowy: Nowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym z 25 czerwca 2015

dyskontynuacja| linia orzecznicza| Obywatelski Monitoring Kandydatów na Sędziów| orzecznictwo TK| Piotr Tuleja| Prezydent RP| sąd prawa| Trybunał Konstytucyjny| ustawa o Trybunale Konstytucyjnym| Wojciech Sokolewicz| źródła prawa

włącz czytnik

Drugim elementem, który miał gwarantować procedurę wyboru sędziów, tak aby sprzyjało to publicznemu zainteresowaniu (gwarancja odpowiedniego czasu nie tylko na wyłanianie kandydatów, ale i na przesłuchania, które zaczęły być praktykowane) było odpowiednie ustawowe wydłużenie terminów, począwszy od ogłoszenia proce­dury już na sześć miesięcy przed upływem kadencji sędziego. Z tego zrezygnowano w ustawie, skoro zrezygnowano z samej procedury, pozostawiając jednak wymóg zło­żenia wniosku nie później niż trzy miesiące przed upływem kadencji sędziego, co jest znacznym postępem wobec dotychczasowej praktyki (art. 19 ust. 2).

Inną nowością projektu (odrzuconą) miało być wprowadzenie karencji w stosun­ku do parlamentarzystów (także Parlamentu Europejskiego) kandydujących na stanowisko sędziego TK. Postulaty, aby unikać przesiadania się wprost z ław parlamentar­nych do sędziowskich pojawiały się też w literaturze. W projekcie zaproponowano w tym zakresie karencję 4-letnią (cztery lata od wygaśnięcia mandatu). Być może, można było ukształtować ją mniej rygorystycznie (np. zakaz dla mandatariuszy bieżą­cej kadencji, krótszy upływ czasu), ale Sejm nie przyjął żadnego takiego rozwiązania. Argumenty, jakie wysuwano na rzecz karencji, najczęściej wiązały się z konieczno­ścią wyłączania sędziów w późniejszych pracach TK w przypadku, gdy sędzia wcze­śniej „uczestniczył w wydaniu aktu normatywnego i może to wywołać wątpliwość co do jego bezstronności”. Jak widać, fakt uczestniczenia konkretnego sędziego w kon­kretnej procedurze uchwałodawczej podlega interpretacji (co do znaczenia, zakresu tego udziału?), tym bardziej wydaje się, że jednak to nie tylko, a może nawet nie głów­nie, kwestia konieczności wyłączenia (może mieć ono różne przyczyny) powinna być tu w pierwszej kolejności brana pod uwagę. Chodzi — z jednej strony — o ogólniej­szą sytuację, gdy prawodawca przemienia się w jednej chwili w sędziego prawa i — z drugiej strony — o pewnego rodzaju konflikt między statusem sędziego jako bez­partyjnego, a więc politycznie bezstronnego, uczestnika procesu konstytucyjnego, a par excellence politycznym, najczęściej też partyjnym, statusem członka parlamentu, zmienianym z dnia na dzień, bo apolityczności (apartyjności) wymaga ustawa. Przy tym to poprzednie upolitycznienie ma nadal znaczenie, bo TK — z natury rzeczy — jest ciałem politycznym i jego rozstrzygnięcia mają też polityczny oddźwięk (to także element specyfiki sądu prawa). Nie pomoże tu przykład prezydenta występują­cego z partii w chwili objęcia urzędu, bo od niego prawo nie wymaga bezpartyjności, a jest ona tylko zwyczajem odpowiadającym tradycji traktowania go jako organu apo­litycznego. Skargi na utrudnienie posłom, poprzez karencję, kariery sędziego są chy­ba nadmierne, wszak może po nią sięgnąć w późniejszym terminie (ale która partia wysunie kandydaturę swego byłego bezpartyjnego posła?)

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.