TK



D. Sześciło: Państwo chłopcem do bicia

Benjamin Franklin| biurokracja| dobro wspólne| korupcja| obywatelskość| OECD| państwo| przejrzystość| zaufanie

włącz czytnik
D. Sześciło: Państwo chłopcem do bicia

Skoro nie ufamy sobie nawzajem, nic dziwnego, że dystansujemy się też od państwa. Może jednak warto zainwestować choćby w szorstką, ale uczciwą przyjaźń z państwem? Nie stracimy na tym.

Dane ze Światowego Sondażu Wartości są jednoznaczne. Jesteśmy wśród państw rozwiniętych na szarym końcu pod względem zaufania do instytucji publicznych – parlamentu, rządu i sądów . Nad tymi wielokrotnie cytowanymi i potwierdzonymi w innych badaniach danymi można by przejść do porządku dziennego, gdyby nie udowodniony związek między poziomem zaufania a rozwojem społeczno-gospodarczym. W rankingach jakości życia czy jakości rządzenia przodują bowiem państwa, gdzie zarówno kapitał społeczny, jak i zaufanie do instytucji jest najwyższe; najlepszym przykładem są tu państwa skandynawskie.

Miał rację Benjamin Franklin, powiadając, że „siła i skuteczność państwa w tworzeniu warunków do szczęśliwego życia obywateli zależy od tego, czy społeczeństwo wierzy w dobre intencje państwa, a także ufa mądrości i uczciwości rządzących”. Nie uświadamiamy sobie, że mamy tu do czynienia ze sprzężeniem zwrotnym. Oczekujemy od państwa coraz więcej i coraz lepszej jakości usług publicznych, ale jednocześnie trudno nam pojąć, że spełnienie tych oczekiwań zależy również od naszego nastawienia do państwa. Brak zaufania to konkretny koszt, który wydłuża naszą drogę do grona najlepiej rozwiniętych państw.

Według OECD przepis na budowanie zaufania do państwa wymaga co najmniej sześciu składników: wiarygodności, umiejętności reagowania na potrzeby obywateli, otwartości (przejrzystości), dobrego i skutecznego prawa, uczciwości i sprawiedliwego traktowania obywateli, a także włączania ich w proces podejmowania istotnych decyzji . Innymi słowy, państwo cieszy się zaufaniem, gdy jest rzetelnym partnerem, którego relacje z obywatelami opierają się na jasnych, stabilnych regułach ustalanych w ramach przejrzystego i partycypacyjnego procesu decyzyjnego.

Brzmi przekonująco. W praktyce jednak budowanie zaufania do państwa to jeden z tak zwanych wicked problems w zarządzaniu publicznym – wymyka się uniwersalnym, pewnym receptom gwarantującym sukces. Z jednej strony nie ma wątpliwości, że państwo sprawiedliwie traktujące obywateli pracuje na ich zaufanie. W Polsce mamy z tym potężny problem, który można zdefiniować jako „państwo silne wobec maluczkich i sparaliżowane względem silnych”. Nic bardziej nie podważa zaufania do państwa niż ściganie z całą stanowczością symbolicznej już kradzieży wafelka z supermarketu, a jednocześnie ciągła niezdolność do skutecznego przeciwdziałania unikaniu opodatkowania czy eliminowania patologii na rynku pracy, związanych zwłaszcza z naruszaniem praw pracowniczych. Nieumiejętnie stosowane sankcje nie tylko podważają zaufanie, ale i narażają państwo na śmieszność.

Poprzednia 1234 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.