TK



Eriksen: W paranoicznej fazie globalizacji

Breivik| ekstremizm polityczny| ksenofobia| nacjonalizm| Norwegia| radykalizm| skrajna prawica

włącz czytnik
Eriksen: W paranoicznej fazie globalizacji
Manifestacja English Defence League przeciw budowie meczetu w Newcastle. Foto: Wikipedia.org

Państwo powinno odebrać naród ekstremistom. Bo ekstremizm jest napędzany brakiem współczucia i opieki – z prof. Thomasem Eriksenem rozmawia Aleksandra Kaniewska

Aleksandra Kaniewska: W Europie wiele mówi się ostatnio o powrocie nacjonalizmu – w siłę rosną ekstremistyczne ugrupowania i mocno skrajne partie polityczne w Grecji, Belgii, Holandii, Francji, Niemczech i Hiszpanii. To wina kryzysu?

Prof. Thomas Hylland Eriksen: To zdaje się być najnaturalniejsze wytłumaczenie, chociaż wcale nie do końca tak właśnie jest. Od lat 80-tych, ale zwłaszcza w latach 90-tych XX w. doszło w Europie do gwałtownej globalizacji i rozwoju idei neoliberalnych, które w wielu krajach w rewolucyjny sposób zmieniły relacje społeczno-gospodarcze. Równocześnie wzrastała liczba imigrantów i postępowała pewna marginalizacja klasy średniej. Ta ostatnia coraz częściej zostawała bez pracy i wypadała poza uprzednio posiadany status. Różnice wewnątrz społeczeństw rosły.

Dziś natomiast mamy sytuację, w której główne różnice polityczne leżą nie na osi prawica-lewica, lecz na osi kosmopolityzm-nacjonalizm.

Kryzys w UE nie ustępuje, bezrobocie, zwłaszcza wśród młodych, rośnie. Uda się zbudować bardziej solidarne społeczeństwo, jak chcieliby niektórzy unijni aktywiści, czy zaczniemy się zamykać, jak Niemcy po Wielkim Kryzysie?

Grupy ksenofobiczne oczywiście mogą korzystać ze złej koniunktury, ale duże szanse społecznego powodzenia mogą mieć teraz ideologie lewicy, które zapobiegają wykluczeniu i marginalizacji.

Najważniejszą kwestią w zrozumieniu solidarności jest nierówność. Jeśli pojawi się przeświadczenie, że istnieją grupy, które korzystają na kryzysie – elity, klasa średnia, migranci – i których nie dotykają ciężkie czasy, wojowniczy nacjonalizm może stać się coraz popularniejszy. A jego naturalnym celem będą imigranci, obcokrajowcy oraz klasa rządząca. Skrajna prawica i fundamentalistyczni muzułmanie mają wiele wspólnego. Z reguły też przyciągają do siebie podobnych ludzi – zazwyczaj młodych mężczyzn, czujących, że są wyłączeni z globalnego świata.

Nacjonalizm jest też bardzo silny w krajach, które mocno przeżyły ostatni kryzys, na przykład w Grecji. Jest szansa, że ksenofobiczne nastroje zaprzepaszczą dalszą integrację unijną?

Sytuacja jest teraz dość zmienna i niebezpieczna. Na razie dotyczy to krajów jak wspomniana Grecja czy Węgry, ale ksenofobia i nastroje separatystyczne mogą się przenosić do innych części Europy. Możemy zaobserwować zmianę w dyskusji na temat różnorodności. Od lat 90-tych do dziś przeszliśmy od optymistycznej otwartości do tego, co nazywam „paranoiczną fazą globalizacji”, gdzie nowe i obce jest postrzegane jako potencjalnie niebezpieczne. Te tendencje, w połączeniu z wysoką stopą bezrobocia wśród młodych i ogólnymi problemami gospodarczymi, nie wróżą dobrze na przyszłość.

Poprzednia 1234 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.