TK



J. Łukaszewski: Ezopie, cóż ty na to?

Anatol France| demokracja| kampania wyborcza| parlament| Paweł z Tarsu| równość praw| Szekspir| wybory

włącz czytnik

Taki rodzaj psychicznej samoobrony.

Z drugiej strony mamy do czynienia z samoobroną jednostek zdolnych do tworzenia, które pogardzając w gruncie rzeczy tłumem uciekają się do kłamstw wiedząc, że odkrycie swojego prawdziwego doń stosunku mogłoby zaowocować utratą osiągniętej pozycji, ponieważ demokracja zna tylko prostą matematykę, a ta nie pozostawia złudzeń.

Pierwszy raz widziałem to naocznie bodaj w „Polityce” w roku 1980, gdy nasi tzw. intelektualiści zachwycali się wg z góry ustalonego wzoru „mądrością klasy robotniczej”. Było to dość obrzydliwe, ale zrozumiałe zważywszy, że wtedy tłum mógł wszystko. Stanąwszy raz po jego stronie dla swojej przecież korzyści (do czego nie przyznaliby się ani wtedy ani dziś) stali się tak naprawdę jego niewolnikami, co doskwierało, ale pozwalało żyć i uchodzić za „kogoś”.

I to się powtarza dość regularnie. J. Kaczyński właśnie w tej chwili wykorzystuje ostatnie rezerwy wygadując rzeczy, których sam wstydziłby się mówić jeszcze 20 czy 30 lat temu. Nie ma jednak wyjścia, bo to jego ostatnia szansa na władzę, a dla niej on zrobi wszystko. Będzie gorliwym katolikiem choć jeszcze parę lat temu nie potrafił się porządnie przeżegnać, będzie mówił o zrujnowanym państwie, będzie fałszował historię wiedząc, że to pochlebia tchórzom, którzy nie zdobyli się na odwagę w czasie gdy była ona potrzebna, i którzy będą się go trzymać, bo tylko on zapewni im poczesne miejsce w swojej wersji dziejów itd.

A gdyby nie był politykiem? Czym zasłużyłby sobie na wdzięczną pamięć przynajmniej części rodaków?

Takich jak on jest wielu. Nasza demokracja wciąż jeszcze przypominająca połowy w mętnej wodzie tworzy całe zastępy takich postaci. Będzie się to klarować, ale niestety bardzo powoli, może całe pokolenia i co do tego nie powinniśmy mieć złudzeń. Wszelkie twierdzenia, że wystarczy wybrać inną partię, a cukier będzie bardziej słodki zaś woda bardziej mokra, to tylko złudzenia i to złudzenia szkodliwe dla zdrowia.

Czasami te dwa wrogie sobie obozy jednoczą się  czując zagrożenie z trzeciej strony. Tak jest dziś ze stosunkiem do tzw. Ruchu Kukiza, który sam sobą niewiele przedstawiając stwarzał możliwość przebicia się nowych ludzi odświeżających stęchłą wodę naszego politycznego bagienka. Przynajmniej teoretycznie, bo patrząc na konstrukcję jego list wyborczych ma się wrażenie, że to jakiś żart i to kiepski. Kolejna zmarnowana szansa jakich było i będzie jeszcze sporo.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.