TK



J. Regulski: Gmina rządzi

Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej| Jerzy Regulski| Konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość”| model samorządu| okrągły stół| prawo administracyjne| reforma samorządowa| Skandynawia| Tadeusz Mazowiecki| własność samorządowa

włącz czytnik

I którą trudno sobie dziś wyobrazić.

Zwłaszcza zmiana podległości powodowała większe perturbacje wewnętrzne niż jakikolwiek inny wpływ.
Podzieliliśmy się funkcjami. Senat przygotował propozycję czterech, pięciu ustaw ustrojowych, natomiast kwestię podziałów kompetencyjnych opracowywało moje biuro. Jeśli mowa o zadaniach, trzeba było działać w trzech płaszczyznach: legislacyjnej, zmian organizacyjnych i społecznej. Sprawy organizacyjne nadzorowałem za pomocą sieci delegatów obecnych we wszystkich województwach. Przejęliśmy w tym celu kilkuosobowe biura ds. rad narodowych, które znajdowały się przy urzędach wojewódzkich. Dostałem prawdziwą armię ludzi w Polsce, choć moje zaplecze w owym czasie było jednocześnie niezwykle skromne (pod koniec pracowało ze mną jakieś 18 osób).

Wiedzieliśmy, że parlament może zmienić prawo, a rząd – organizację instytucjonalną. Natomiast ani parlament, ani rząd nie przekształcą ludzkiej mentalności. Stąd właśnie wzięła się konieczność stworzenia organizacji pozarządowej. Powołaliśmy jako partnera społecznego Fundację Rozwoju Demokracji Lokalnej. Była pierwszym takim NGO-sem, bo powstała we wrześniu 1989 roku. Dzięki pomocy zagranicznej mogliśmy używać tej fundacji jako narzędzia upowszechniania wiedzy o reformie.

Jak to się odbywało?

W pierwszym roku w kursach organizowanych przez FRDL uczestniczyło 29 tysięcy osób, głównie z Komitetów Obywatelskich. Dawny aparat urzędniczy praktycznie się rozleciał. Trochę ludzi, owszem, zostało, ale to były znikome liczby. PRL-owskie władze lokalne były najgorszym wrogiem reformy. Ich członkowie zdawali sobie sprawę, że gdy tylko odbędą się wolne wybory, wszyscy oni stracą pracę. Dlatego dawni urzędnicy państwowi chcieli utrzymania status quo.

Tu anegdota. Gdy Wojciech Jaruzelski został prezydentem, przejął uprawnienia przewodniczącego Rady Państwa. Tym samym mógł wydawać polecenia i kontrolować cały pion rad narodowych, aż do wyborów w maju 1990 roku. Co kwartał organizował spotkania z przewodniczącymi rad wojewódzkich. A mnie zapraszał jako przedstawiciela rządu. Zapadło mi w pamięć zwłaszcza ostatnie, kwietniowe posiedzenie. W różowych barwach tłumaczyłem, jak będzie wyglądał kraj po reformie samorządowej. Powiem tylko, że cieszyłem się bardzo, że na miejscu służbę pełniła Straż Prezydencka, bo ci wszyscy ludzie z dawnego aparatu byli gotowi mnie zlinczować...

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.