TK



Kryzys demokracji liberalnej – czy czeka nas raczej liberalizm bez demokracji czy też demokracja bez liberalizmu?

Andrzej Lubowski| Angela Merkel| Arabska Wiosna| demokracja| demokracja liberalna| Francis Fukuyama| Podemos| Portugalia| prawa człowieka| Putin| traktat lizboński| traktat z Maastricht| Viktor Orbán| wolny rynek

włącz czytnik

„Filozoficzną przesłanką państwa liberalnego (…) jest doktryna praw człowieka wypracowana przez szkołę prawa naturalnego (naturalizm prawniczy). Wedle tej doktryny wszyscy ludzie, bez żadnej różnicy, mają z natury – czyli niezależnie od ich woli, a tym bardziej od woli nielicznych lub woli jednostki – kilka podstawowych praw, takich jak: prawo do życia, do wolności, do bezpieczeństwa, do szczęścia (…) w konsekwencji [państwo lub inny chcący je naruszyć podmiot – AC] ma powinność (lub ma obowiązek) powstrzymać się od każdego czynu, który kłóciłby się z owym uprawnieniem do czynienia, bądź nie, tego, co się podoba.“[4]

Historycznie jednak dopiero teraz, w XXI wieku zaczęły pojawiać się państwa gwarantujące prawa człowieka bez zagwarantowania równego udziału w wyłanianiu władz (lub, jak chce polska Konstytucja z 1997 roku, sprawowania władzy zwierzchniej przez obywateli) i pluralizmu w sferze publicznej. Przykładem niech posłuży wspomniany już Wietnam lub Singapur. Czytelnik sam niech osądzi, czy w podobnym duchu należy interpretować precedensowe wydarzenia w Portugalii i Grecji. W tym państwach udział obywateli w wybieraniu władz został zaburzony w ten sposób, że wybranej władzy odebrano władzę, możliwość działania w zgodzie z przedstawionym programem, a pluralizm krajowej debaty publicznej został ucięty przez nagłe przeniesienie jej na inny poziom: „reguł europejskich“. Byłoby to złamaniem społecznej umowy nawet w przypadku, gdyby istniało coś takiego jak przestrzeń demokratycznej debaty o „regułach europejskich“, dostępna bezpośrednio dla obywateli. Tymczasem Parlament Europejski nie wytworzył, jak dotąd, takiej sfery – posłowie debatują w trybie, który wymaga niezwykłego wysiłku od obywateli państw członkowskich, którzy chcą krytycznie i konstruktywnie włączyć się w jego dyskusje. Przez to odwołanie do niemożliwych do deliberatywnego krytycznego zbadania (a więc i modyfikacji) „reguł europejskich“ po prostu odebrało Portugalczykom głos.

Dokonująca się powolnymi krokami polaryzacja – liberalizm bez demokracji, demokracja bez liberalizmu – to zatem, jak się zdaje, wyraz podobnej, jeśli nie tej samej choroby, czyli faktycznego kryzysu debaty publicznej. Zapominamy często, że jest to druga z nóg, na których stoi „ustrój najlepszy z możliwych“: wolne wybory musi poprzedzać formowanie się opinii. Prawa człowieka w wymiarze politycznym przekładają się również na wytworzenie warunków możliwości do tego aby ukształtować sobie opinię, być w stanie ją wyrazić i oddać głos w zgodzie z przekonaniami, nie wrodzonymi, ale ukształtowanymi w wyniku debaty i przemyśleń. Nie jest to oczywiście jedyna konsekwencja ich stosowania, ale jedna z najważniejszych i zgodna z duchem kształtowania się nowoczesnego modelu demokracji.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.