TK



Kryzys demokracji liberalnej – czy czeka nas raczej liberalizm bez demokracji czy też demokracja bez liberalizmu?

Andrzej Lubowski| Angela Merkel| Arabska Wiosna| demokracja| demokracja liberalna| Francis Fukuyama| Podemos| Portugalia| prawa człowieka| Putin| traktat lizboński| traktat z Maastricht| Viktor Orbán| wolny rynek

włącz czytnik

Tu właśnie okazuje się, że to demokratyzacja i demokracja mogą stawiać przeszkody: boleśnie przekonała się o tym Grecja, przekonuje się Portugalia (której były, centroprawicowy rząd został rozliczony za drakoński program oszczędnościowy, czyli de facto wprowadzenie zalecanych gwarancji stabilności spłat). Z kolei rząd Hiszpanii, gdzie po władzę idzie antyoszczędnościowa partia Podemos, robi wszystko, by nie dopuścić do konfrontacji.

To zaskakujące, jak w Europie powoli zaczyna rysować się mapa deficytów w demokracjach liberalnych: na Wschodzie i w Centrum – jasno artykułowanego odchodzenia od liberalizmu, a na Zachodzie deficytów demokratycznego samostanowienia przy pełnym poszanowaniu praw człowieka i innych liberalnych filarów. Wschodnioeuropejskie demokracje odchodzą od zasady utożsamianej z liberalizmem indywidualizmu. Powracają do modelu wspólnoty i demokracji w wydaniu „nieokrojonym“, realizującym wolę większości bez nadmiernej troski o komfort niezgadzających się z nią czy odmieńców.

Należy tu nadmienić, że swoboda ekspresji, za czym idą gwarancje wolności prasy (od nacisków politycznych, choć już nie – ekonomicznych) również jest wpisana w katalog praw człowieka, na które powołuje się liberalizm. Ktoś, kto deklaruje, że uprawia demokrację nieliberalną, może na tej podstawie ograniczać wolność prasy. Rozpisywane przez niego wybory będą mogły być nazwane wolnymi, choć wyborcy i tak zagłosują na jedynie słuszną opcję – z prostej przyczyny: nie będą wiedzieć, że inne istnieją… Problem dostępu do debaty publicznej i możliwości brania w niej udziału wydaje się więc być pewnym punktem stycznym deficytów liberalizmu i deficytów demokratycznych.

Teoretycy demokracji liberalnej w większości traktowali demokrację i liberalizm jako organicznie zrośniętą całość. Włoch Norberto Bobbio uważał, że choć historycznie te dwie doktryny rozwijały się osobno (demokracja od czasów greckich, liberalizm – w odpowiedzi na erozję władzy absolutystycznej), to kwitnąć zaczęły dopiero zaszczepione na wspólnym pniu indywidualizmu, a więc przekonania, że wspólnota narodowa, społeczeństwo czy lud są w istocie zbiorami jednostek, a ich szczególne wartości wynikają wyłącznie z historycznie przygodnej konwergencji zdolności i upodobań zebranych razem akurat tych, nie innych indywiduów. W demokracji prawo to przekłada się na równą wartość głosu każdego w wyborach i referendach; w liberalizmie – na zagwarantowane, równe prawa jednostek, prawa człowieka.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.