TK



Skalski: : Nie o take Polskie?

11 Listopada| kartka wyborcza| Królestwo Polskie| Księstwo Warszawskie| NATO| PRL| Trzecia Rzeczypospolita| wybory 1989| ZSRR

włącz czytnik

Powyższe tłumaczenie, może i słuszne, nie wyczerpuje sprawy. Nie pokrywa się z opinią… Lenina, że masy nie uczą się, (a wiedział jak na nie się wpływa) z książek i z gazet, lecz na podstawie swoich warunków życia. Wcześniej Lincoln zauważył, że można stale wprowadzać w błąd jednostki, można czas jakiś oszukiwać masy, ale nie można tych mas oszukiwać stale. A w naszym przypadku zdecydowana większość badanych ocenia sytuację ogólną nie na podstawie własnej, lecz tej opisywanej, co podważa tezę Lenina. I trwa to już prawie ćwierćwiecze, okres jednego pokolenia. Więc chyba stale, co podważa zdanie Lincolna. Musi być jeszcze jakiś czynnik, wpływający na krytycyzm w stosunku do naszej rzeczywistości,.

Szukałbym tego dodatkowego czynnika w historii XX wieku, kiedy to dwukrotnie świetlana przyszłość stawała się trudną teraźniejszością. Kiedy odzyskiwaliśmy Polskę w latach 1918  i 1989. Obu tym wydarzeniom towarzyszyły radość oraz rozczarowanie. Dotarło to do mnie 11 listopada, kiedy to obie te daty wielokrotnie słyszało się łącznie.

Narody na zachód od nas mają swoje państwa od licznych pokoleń i zdążyły się do nich przyzwyczaić. Wiedzą, że jak wszystko na świecie, państwa te nie składają się z samych zalet ni z samych wad. Dostrzegają więc wady, oceniają  je bardziej lub mniej surowo, ale traktują swe państwa jako coś naturalnego. Coś co w ich świadomości było praktycznie od zawsze, co można i trzeba jakoś modyfikować, ale co nie może być czymś innym. Takie postrzegania państwa nie dociera w nich jedynie do radykalnych marginesów, które chcą zasadniczo przeobrazić demokratyczne państwo, niekoniecznie w demokratyczny sposób.

"Radość z odzyskanego śmietnika" (Juliusz Kaden-Bandrowski, powieść "Generał Barcz")

Warto doceniać rolę Księstwa Warszawskiego, Królestwa Kongresowego do powstania 1830 roku, autonomii galicyjskiej przy późnym Franciszku Józefie, ale nie zmienia to faktu, że przez 123 lata, przez okres pięciu pokoleń, Polacy nie mieli swojego, rządzonego przez siebie państwa. Po upadku Powstania Styczniowego niepodległa Polska, dla tych których to obchodziło, stała się jakimś bytem idealnym, projekcją marzeń, bez jakiejkolwiek realnej perspektywy zaistnienia. Pozytywiści pracowali nad podniesieniem poziomu cywilizacyjnego rodaków, wczesna endecja budziła świadomość narodową, ruch ludowy uświadamiał chłopom, że są Polakami i też ich cywilizował, ale wszystko to było robione z myślą o nieokreślonej przyszłości, bez politycznej kalkulacji na odtworzenia państwa. Dopiero odradzający się, już w XX wieku, duch irredenty pobudzał do działań na rzecz odzyskania niepodległości, a było to zadanie  wielkie i karkołomne. Na zasadzie; a nuż się uda, ale jak się już nam uda ta Polska, to w naszym wymarzonym i wywalczonym kraju, dla którego przelano tyle krwi, musi być dobrze!

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.