TK



Społeczny brainstorming

Komisja Europejska| konsultacje społeczne| Różą Thun| stanowienie prawa| Unia Europejska

włącz czytnik

Co robi Komisja Europejska? Po pierwsze, ogłasza konsultacje społeczne na swoich stronach internetowych i one, owszem jeszcze czasem gdzieś się znajdą, ale na ogół nikt nie wie, że są w ogóle prowadzone. Nie wiem, ilu jest „aktywnych obywateli” w Europie, którzy grzebią w niezwykle złożonym serwisie Komisji Europejskiej, żeby zobaczyć, czy ktoś się przypadkiem ich o coś nie pyta.

Przyczyną jest źle prowadzona polityka informacyjna KE?

Tak, to wina fatalnej polityki informacyjnej. Ponadto niewykorzystywanie – albo w minimalnym stopniu – mediów społecznościowych. Do tego jeszcze dochodzą dwa elementy: język, w którym przeprowadzane są konsultacje. W Unii Europejskiej mamy 23 języki oficjalne. W obszarze rynku wewnętrznego, którym się bliżej zajmuję, w zeszłym roku zostało przeprowadzonych 26 konsultacji społecznych, z czego 18 tylko w języku angielskim. Obywatel Unii nie czuje, że się do niego ktoś zwraca. Chyba tylko 4 spośród nich były przeprowadzone w większej liczbie języków, ale też nie we wszystkich. We wszystkich językach konsultacje przeprowadzono bodajże raz.

Drugim elementem, też dotyczącym języka, jest to, że zadawane obywatelom pytania są tak techniczne i trudne, że zwykły człowiek nie wie, o co w nich chodzi. Ten język jest hermetyczny. Jeżeli ktoś nie jest zawodowym urzędnikiem, czy nie pracuje dla instytucji unijnych, jest to dla niego odpychające.

W Komisji Rynku Wewnętrznego zajmuję się pozasądowym rozstrzyganiem sporów w zakupach online. Korzystając tylko z Facebooka i Twittera, bez kosztów przeprowadziłam konsultacje społeczne dotyczące bezpiecznych zakupów w sieci. Konsultacje miały miejsce tylko na terenie Polski. Odpowiedziało mi ponad 400 osób. Komisja Europejska przeprowadziła konsultacje na terenie całej Unii Europejskiej i dostała niewiele ponad 200 odpowiedzi! Mówiłam o tym zresztą na sesji do obecnego na sali komisarza. Uważam, że to graniczy ze skandalem.

Być może obywatele nie są zainteresowani udziałem w konsultacjach w ogóle?

Przeciwnie, myślę, że są zainteresowani, inaczej w ogóle by nie odpowiadali. Jeśli do obywateli UE zwraca się w sposób w miarę dostępny, wtedy odpowiadają. Na przeprowadzone przeze mnie konsultacje konsumenckie odpowiedziało w ciągu kilku tygodni ponad 400 osób. Rozpowszechniając informację o konsultacjach korzystałam wyłącznie z mojego własnego konta na Facebooku.
Często obywatele uważają, że nikt nie traktuje na serio ich głosów, ale gdy widzą, że jest inaczej, bardzo chętnie reagują. Poświęcają te kilka minut, żeby wyrazić swoją opinię na różne, bardzo ważne tematy.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.