Debaty



Ewa Łętowska: Trzeba się umieć postawić

Adam Szpunar| aktywizm interpretacyjny| amicus curiae| ETPC| KRS| Michał Królikowski| SSP "Iustitia"| subsumpcja| Trybunał Konstytucyjny| ustawa o Trybunale Konstytucyjnym| wymiar sprawiedliwości

włącz czytnik

K.M.: Proszę wybaczyć, ale kilkudziesięciostronicowe orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego nie są tego dobrym przykładem.

A zgoda. I wiedzą Państwo dlaczego? A dlatego, że wstęp historyczny piszą asystenci i nikt im tego nie poskraca, choć powinien. Trybunał powinien lokować każde swoje rozstrzygnięcie jako kolejne ogniwo w łańcuchu dotychczasowych orzeczeń. Tyle, że nie na tym to polega, że posługujemy się metodą „wytnij – wklej”, sąd powiedział to i to, bach, duży cytat. Trzeba umieć skonstruować wyciąg, rozprawkę. Nie o to jednak chodzi, że gdzieś, ktoś i coś powiedział, tylko jaka jest aktualna linia czy aktualny standard. Przecież np. gdy idzie o orzecznictwo strasburskie, to nie można cytować bezrefleksyjnie jakichś orzeczeń, powiedzmy z lat 60., 70. Trzeba badać aktualny standard. Pan mi zaraz na to powie, że na to trzeba mieć dużo czasu, ale przede wszystkim trzeba umieć szukać (tu przecież pomagają asystenci) i wtedy pisanie idzie stosunkowo szybko. Na mnie robi czasami wrażenie, że sędziowie piszą nie to co chcą, tylko to, co im wyjdzie. Cały czas mówimy o jednym – o warsztacie. (…)

K.M.: Profesor Feliks Zedler ma taką koncepcję, że jak przychodzi do niego młody uczeń to pierwsze, co ma napisać, to glosę nie więcej niż na cztery strony.

Ja też uważam, że pisanie glos jest świetną szkołą. Cztery strony? To zależy jak tę glosę sobie umyśli. Na pewno glosa typu słuszny/niesłuszny wyrok jest najbardziej prymitywna. Natomiast, jeżeli weźmie się jakiś jeden problem, któremu można dać szerszy kontekst, to oczywiście, że można i na czterech stronach, i na czternastu. Jeżeli na czterech, to musi to być „gęste” – tu się trzeba narobić. I bez złudzeń: debiutant musi się nastawić na to, że na jednej, pierwszej wersji się nie skończy. Jest jeszcze jedno, co mi bardzo leży na wątrobie – narzędzia elektroniczne. Jestem ogromną zwolenniczką narzędzi elektronicznych, ale nie mogą one być „zamiast”. O pracy z komputerem mówi się czasami „śmieci na wejściu, śmieci na wyjściu”. Trzeba wiedzieć, czego się szuka. Jeżeli sądy mają problemy z opisaniem subsumcji, to temu jest trochę winna elektronika, bo jak się w tej chwili pracuje? Wyszukuje się możliwie podobny stan faktyczny i się dalej już leci „kopiuj, wklej”. Nam się tylko może wydawać, że to jest podobne, a wcale nie jest podobne. (…)

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.