Debaty



Partie „wodzowskie” a prawa wyborcze obywateli

bierne prawo wyborcze| czynne prawo wyborcze| jednomandatowe okręgi wyborcze| komitet wybotrczy| partie polityczne

włącz czytnik

W sytuacji braku realnych szans w zgłaszaniu kandydatów przez samych wyborców dużego znaczenia nabierają zasady formułowania list kandydatów do Sejmu przez same partie polityczne. Jeśli listy partyjne są tworzone w sposób demokratyczny, tj. kandydaci są wyłaniani przez regionalne (okręgowe) struktury partyjne, więcej nawet, jeżeli listy te są publicznie konsultowane ze społeczeństwem, dają szansę wyborcom na demokratyczny wybór spośród przedstawionych kandydatów, a samej partii przysparzają wyborców. Jeżeli takie zjawisko nie zachodzi, to o wyborze danego kandydata na posła faktycznie decyduje przewodniczący partii umieszczając go na pierwszych miejscach listy, a wybory przybierają wtedy charakter plebiscytarny. Wykorzystywana jest tu niewłaściwa praktyka niezorientowanych wyborców, którzy oddają swoje głosy na kandydatów z pierwszym miejsc listy wyborczej. Autorytarna decyzja o miejscu na liście wyborczej oznacza faktyczne ograniczanie czynnego prawa wyborczego. Jest to zjawisko niepożądane. W orzecznictwie i przeważających poglądach doktryny uważa się, że konstytucyjne warunki prawa wybierania mają charakter zamknięty (sama Konstytucja je określa); także art. 31 ust. 3 Konstytucji nie może być podstawą do wprowadzeniach warunków opartych na innego rodzaju okolicznościach. Tym bardziej niedopuszczalne jest faktyczne ograniczanie tego prawa przez niedemokratyczną praktykę formułowania list wyborczych.

Z obserwacji publicznej wynika, że na kandydatów umieszczonych na pierwszych miejscach list wyborczych głosowało około jednej trzeciej wyborców. Ekscytacja liczbami zdobytych głosów przez liderów list jest wyrazem nie rozumienia, że te liczby to tylko w niewielkim stopniu zasługa samych kandydatów, lecz raczej wynik wskazania szefów partii. Świadomość skutków takich wskazań i związanych z nimi mechanizmów wyborczych, występująca niestety we wszystkich partiach, wywołała społeczny sprzeciw wyrażający się w obywatelskiej inicjatywie: „Stop jedynkom”. Obywatele zdają się coraz bardziej rozumieć, że manipulacje z umiejscowieniem pożądanego kandydata na pierwszym miejscu służą utwierdzaniu wpływów szefów partii i utrącaniu przeciwników. Odbierają wyborcom część odpowiedzialności za wybór „ich” przedstawicieli, niszczą obywatelskiego ducha oraz wywołują w ogóle zniechęcenie do wyborów. O ile w wyborach parlamentarnych w 2007 roku kandydaci z pierwszych miejsc list wyborczych przegrali jedynie w 14 przypadkach, to w wyborach parlamentarnych w 2011 roku, doznali takich porażek w 32. Sprzeciw wyborców dal efekt: „jedynki” osłabły.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.