Państwo



Na wokandzie: Diabeł tkwi w strukturach

czynności procesowe| Janusz Śliwa| nadzór prokuratora| postępowanie dowodowe| proces kontradyktoryjny| prokurator| reforma prokuratury

włącz czytnik

W procesie kontradyktoryjnym prokurator potrzebował będzie jeszcze więcej czasu niż dotychczas. Choćby po to, by – tak jak adwokaci – chodzić na swoje sprawy do sądu (obecnie np. na siedem spraw z wokandy stawia się jeden prokurator zastępujący referentów, kontradyktoryjność wymagać będzie stawiennictwa nawet siedmiu prokuratorów). Kto będzie zatem prowadził pracę śledczą w prokuraturze, gdy wszyscy prokuratorzy będą w sądzie? Gdzie szukać wzmocnienia kadrowego, jeśli nie w strukturach nadrzędnych?

Potrzeba radykalizmu

Prokuratury apelacyjne i okręgowe przez lata stały się w prokuratorze synonimem zbędnej biurokracji. Żywią się de facto wyłącznie wynikami pracy prokuratur rejonowych (począwszy od pierwszych czynności na miejscu zdarzenia – interwencyjne dyżury całodobowe oraz w dni wolne od pracy pełnione są tylko w prokuraturach rejonowych).

Hasło zniesienia zbędnych struktur prokuratur apelacyjnych i okręgowych znalazło się w programie rządzącego dziś ugrupowania politycznego przed pierwszymi wygranymi przez nie wyborami w 2007 r. Taka likwidacja byłaby w pełni konstruktywna – pod warunkiem, że zatrudnieni w nich najwyżej kwalifikowani prokuratorzy w pierwszej kolejności trafialiby do wyspecjalizowanych wydziałów prokuratorskich, w których prowadziliby bezpośrednio i od początku najtrudniejsze sprawy. Powinny one powstać najbliżej pracy w terenie, czyli w prokuratorach rejonowych. Budujący je prokuratorzy z dotychczasowych nadrzędnych struktur musieliby przy tym zachować swoje nabyte prawa do wyższego wynagrodzenia od dotychczasowych prokuratorów z rejonów, co byłoby racjonalnie uzasadnione wyższym poziomem kwalifikacji wymaganych przy prowadzeniu najbardziej złożonych spraw.

Warto przy tym zauważyć, że krytyka dwóch szczebli nadrzędnych w prokuraturze nie jest wcale odkrywcza. „O potrzebie dokończenia reformy prokuratury” tak pisał Janusz Śliwa, prokurator Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie: Często nadzór prokuratora z jednostki wyższego rzędu w odbiorze tzw. prokuratorów liniowych – jest iluzoryczny, ogranicza się do formalnego przygotowywania projektów decyzji o przedłużeniu śledztwa i okresowego kontrolowania wyników postępowania. Z kolei w wydziałach postępowania sądowego występują przypadki posiłkowania się konsultacjami z prowadzącymi postępowanie bądź autorami apelacji czy wręcz – zlecania im obsady rozpraw odwoławczych lub opracowywania kasacji lub odpowiedzi na kasację (por. „Państwo prawa i prawo karne, Księga Jubileuszowa Profesora Andrzeja Zolla”, Wolters Kluwer Polska, 2012 r.). Z kolei Michał Gabriel–Węglowski, prokurator Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, zauważył: Brak sprawności prokuratury na takim poziomie, jakiego należałoby oczekiwać, wynika z różnych powodów. Szczególnie ważne są dwa – brak specjalizacji prokuratorów w konkretnych kategoriach spraw oraz fetyszyzacja statystyki jako głównego miernika pracy jednostek prokuratury. (…) Reforma kodeksu postępowania karnego spowoduje najpewniej definitywną zapaść prokuratury, albowiem w żaden sposób nie została skorelowana ze zmianami instytucjonalnymi (por. „Zawodzą nie tylko ludzie”, Gazeta Wyborcza z 20.09.2012 r.).

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.