Publicystyka



Im więcej polityki, tym mniej pomyślności

Demokraci| dobrostan| FED| konflikt polityczny| Kongres USA| kryzys| Marina Azzimonti| partisan conflict| republikanie| Stany ZXjednoczone| Wielki Kryzys| wzrost

włącz czytnik

Konflikt partyjny jest funkcją trzech głównych czynników. Zależy od polaryzacji, czyli biegunowych różnic ideologicznych (np. rola w państwie w gospodarce, wartości religijne, wolności światopoglądowe…), od siły politycznej oraz od występowania tzw. szoków. W przypadku siły politycznej chodzi o to, że wielka dominacja jednej z partii w parlamencie zmniejsza skalę konfliktu z tej oczywistej przyczyny, że druga partia nie ma nic lub prawie nic do gadania. Szoków można się natomiast spodziewać lub mogą być jak grom z jasnego nieba. Szok spodziewany występuje zwłaszcza w okresie wyborów, kiedy emocje rozgrzewać się mogą, choć nie muszą (przykładem Skandynawia) do czerwoności. Przykłady szoków niespodziewanych to wojny, okresy nagłej prosperity i uderzające niczym obuchem kryzysy gospodarcze.

Mimo generalnego podobieństwa polegającego na widocznym gołym okiem zaostrzeniu walki politycznej między partiami politycznymi w USA i Polsce, realia systemowe tam i tu są na tyle różne, że bardzo szczegółowe relacjonowanie wyników badania mijało by się z zainteresowaniami większości czytelników, ale też rezultatów wartych uwagi nadal pozostaje sporo.

Z analizy przeprowadzonej przez ekonomistkę Fed wynika, że w warunkach amerykańskich konflikt polityczny najpierw malał w okresie 1891 – lata dwudzieste XX wieku, by nasilić się co nieco w okresie Wielkiego Kryzysu, potem był na stabilnym poziomie do roku 1965, a od tamtych lat narastał nieprzerwanie do apogeum w 2013 r., kiedy nastąpiło w USA kolejne tzw. zamknięcie rządu, czyli czasowy brak możliwości finansowania niektórych wydatków bieżących z powodu niedojścia w Kongresie do porozumienia w kwestiach budżetowych.

Interesujące jest spostrzeżenie o silnym związku między nierównościami dochodowymi a natężeniem konfliktu politycznego. Dr Azzimonti wskazuje, że począwszy od późnych lat 60. XX wieku wzrost nierówności dochodowych mierzony udziałem dochodów 1 proc. najlepiej zarabiających Amerykanów może być istotną determinantą nasilenia od tego czasu sporów politycznych w USA. Z łatwością daje się też zauważyć, że rozwiązania sprzyjające łagodzeniu nierówności (wysokie podatki dochodowe, narzędzia finansowe polityki społecznej takie jak zasiłki) wprowadzane były w USA w okresach względnego „spokoju” politycznego w czasach prezydenta Hoovera (1929-1933) i New Deal Roosevelta. Małe nierówności powodują z kolei, że partie polityczne przesuwają się w kierunku centrum.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.