Publicystyka



Im więcej polityki, tym mniej pomyślności

Demokraci| dobrostan| FED| konflikt polityczny| Kongres USA| kryzys| Marina Azzimonti| partisan conflict| republikanie| Stany ZXjednoczone| Wielki Kryzys| wzrost

włącz czytnik

Intuicja podpowiada, że recesje, kryzysy i wszelkie inny tumulty ekonomiczno-finansowe sprzyjać powinny rozbuchaniu konfliktu politycznego, ponieważ naród cierpi, dochody są małe, a ludzi w potrzebie coraz więcej. Szczególnie w USA spodziewać się należało by w takiej sytuacji ostrych starć, głównie między zwolennikami rozdawania ryb, a rzecznikami wręczania ludziom wędek. Metodologia zastosowana w badaniu nie potwierdza jednak hipotezy narastania konfliktu partyjnego w okresach recesji. Autorka nie zgłębia przyczyn, sugerując jednak, że napięcia ujawniłyby się być może wyraźnie, gdyby badać przedziały kwartalne, a nie roczne. Wydaje się wszakże, że uprawnione być może również domniemanie, że recesja jako temat na ostry spór międzypartyjny jest kwestią politycznie zbyt niebezpieczną, ponieważ nikt nie ma na nią cudownych recept, a po objęciu władzy niedawna opozycja sama może być zmuszona do działań, które poddawała przed chwilą miażdżącej krytyce.

Obie serie danych (historyczna i porównawcza) potwierdzają dobrze już udokumentowany w literaturze efekt skupiania się pod sztandarem państwowym i wyciszenia sporów międzypartyjnych w obliczu wojen i zagrożenia bezpieczeństwa. Badanie tego zjawiska na przykładzie Stanów Zjednoczonych jest zadaniem o tyle prostym, że państwo to co rusz prowadzi jakieś wojny, więc materiału statystycznego nie brakuje. Najwyraźniejszym i dobrze jeszcze pamiętanym potwierdzeniem działania efektu schronienia się pod flagą jest przypadek prezydenta Busha juniora, który po ataku z 11 września 2001 r. doświadczył olbrzymiego spadku natężenia konfliktu partyjnego. Dr Azzimonti potwierdziła przy okazji, że spór partyjny w kwestiach bezpieczeństwa jest z zasady słabszy niż w sprawach gospodarczych.

Najmniejszego zdziwienia nie powinna budzić konstatacja, że w państwie stanowiącym wzór z Sèvres współczesnego kapitalizmu spór polityczny nabiera mocy gorejącego ognia przy okazji debat podatkowych. Tych w USA jest pod wielkim dostatkiem, ponieważ amerykański system podatkowy rywalizuje w świecie pod względem splątania i skomplikowania jedynie z indyjskim i co rusz jakiś podatek wygasa, albo jest pod ostrzałem stąd lub zowąd, więc dyskusja nie zamiera praktycznie wcale.

Badanie natężenia konfliktu partyjnego nie było celem samym w sobie, lecz prowadzić miało do weryfikacji tezy, że im więcej sporów, przekrzykiwań i politycznej walki wręcz między partiami, tym gorzej w gospodarce. Chodzi przede wszystkim o to, że wszystkie przedsięwzięcia, w tym ekonomiczno-finansowe, prowadzi się znacznie gorzej w okresach niepewności. Pytanie brzmiało zatem, czy niepewność ta narasta wraz z potężniejącym sporem toczonym w parlamencie, jak również w innych ogniwach władzy przedstawicielskiej, np. w dużych samorządach, w polskich warunkach mogą to być sejmiki wojewódzkie, czy rady wielkich miast. Ważne jest podkreślenie, że badany był stopień niepewności odnośnie do polityki gospodarczej prowadzonej przez rząd, a nie stopień niepewności odnoszącej się do sytuacji gospodarczej, bowiem ta druga zależna jest także od czynników zewnętrznych niezależnych od rządów, np. od koniunktury w Chinach, czy osłabienia euro w stosunku do innych głównych walut, albo od polityki monetarnej prowadzonej przez niezależny bank centralny.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.