Publicystyka



Siedemnaście

fundusz sekurytyzacyjny| nakaz zapłaty| odsetki| powództwo| pozew| pożyczka| weksel| wokanda| wymiar sprawiedliwości

włącz czytnik

Czwarta - fundusz sekukuruku pozywa o zapłatę sporej kwoty z odsetkami i kosztami. Wolno mu, prawo nie zabrania. Tyle że na dowód, że te pieniądze mu  się należą przedstawia kartkę papieru na której napisał, że jak bum cyk cyk te pieniądze mu się należą, bo dług kupił od firmy, która go zapewniła, że jej się należą.  A na dowód tego że kupił przedstawia kartkę, na której napisał, że je kupił. Na rozprawę, na grudzień, na pół godziny. I zobaczymy. Albo pozwany przyjdzie i się przyzna, że jest te pieniądze winien tylko by prosił na raty i wtedy zasądzimy, albo nie przyjdzie i wtedy oddalimy, Tak samo jak w kilkuset identycznych pozwach tego samego funduszu, które przyszły wcześniej.

Kolejna sprawa do pozew o ustalenie wstąpienia w stosunek najmu. Kiedyś tego było bardzo dużo, jak miasto zaczęło robić porządek w lokalach komunalnych, teraz prawie nie występuje. Pozew niby jest, jakiś radca pieniądze chyba za niego wziął, ale co z tego jak już widzę, że na 95% to powództwo jest do oddalenia, bo po wejściu w życie nowego art. 691 kc wnuki nie wstępują w stosunek najmu po dziadkach, choćby z nimi mieszkały całe swoje życie, opiekowały się i w ogóle. Można by wprawdzie coś tam rzeźbić ze stosunkiem alimentacyjnym ale szanse są niewielkie, zresztą innej podstawy faktycznej niż wspólne zamieszkanie nie wskazano. A nie, przepraszam - jest. Art 5 kc, bo start w dorosłe życie, chęć założenia rodziny no i zrobiony gruntowny remont. Klasyka gatunku. A że 5 kc nie ma zastosowania w sprawach o ustalenie, a i nie może być podstawą roszczenia to nie ma znaczenia, w końcu papier wszystko przyjmie a argumentum ad misericordiam ładnie w pozwie wygląda, no i można potem zwalić przegraną na nieczuły, nieludzki sąd. No trudno, wyznaczymy na rozprawę, godzinka czasu w połowie grudnia wystarczy.

Szósta - pozew o zwrot pożyczki udzielonej przez jakiś internetowy portal mikropożyczek czy czegoś tam. Jedyne dowody to wydruk komputerowy ogólnych warunków umowy bez jakichkolwiek podpisów (i bez oznaczenia jej stron) plus jakiś zrzut ekranu, bo umowę zawarto podobno przez kliknięcie "akceptuj warunki". Dlaczego jednak miałbym zasądzić akurat tyle i właśnie od tego człowieka to nie wiem. W zasadzie jakby zastąpić w pozwie żądaną kwotę słowami "kolumna Zygmunta" to w ogóle nie straciłby on na merytorycznej zawartości, a i wartość dowodowa dokumentów przedłożonych na poparcie roszczenia by na tym nie ucierpiała. Kolejne pół godziny w połowie grudnia i zobaczymy. Może pozwany przyjdzie i się przyzna, że jest winien.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.