Publicystyka



Siedemnaście

fundusz sekurytyzacyjny| nakaz zapłaty| odsetki| powództwo| pozew| pożyczka| weksel| wokanda| wymiar sprawiedliwości

włącz czytnik
Siedemnaście

Na mojej półce leży siedemnaście nowych spraw przydzielonych mi do rozpoznania. Przydzielonych od wczoraj, bo łącznie od początku tygodnia dostałem ich, jeżeli dobrze liczę, dwadzieścia dziewięć, a tydzień się jeszcze przecież nie skończył. I praktycznie wszystkie są to sprawy wymagające zgodnie z obowiązującą procedurą wyznaczenia na rozprawę, bo większość niejawnej siekaniny przejęli referendarze. Biorąc pod uwagę, że na obu rozprawach w tym tygodniu skończyłem zaledwie trzynaście spraw jestem całkiem sporo "pod kreską", znaczy się zaległość rośnie, a pokrycia brak, przez co nadzór statystyczny robi się nerwowy.

O co ludzie się sądzą?  A to już różnie. Pierwsza sprawa to pozew banku o zapłatę kredytu. Mógłbym w zasadzie wydać nakaz zapłaty, ale niestety autor pozwu odrobinę zaszalał z odsetkami. Po pierwsze zapomniał o tym, że istnieje coś takiego jak odsetki maksymalne, które wynoszą dzisiaj 16% rocznie, tak więc nie można wprost domagać się odsetek według stopy 23,4%, nawet jeżeli ukryjemy to pod kryptonimem "1,8 x odsetki ustawowe". Teoretycznie mógłbym oczywiście zasądzić, z zastrzeżeniem, że "ale nie więcej niż odsetki maksymalne" tyle że ponad połowa żądanej kwoty to skapitalizowane odsetki, które pewnie też naliczono według stopy przekraczającej maksymalną. No i niestety ten konkretny pełnomocnik tego konkretnego banku ciągle nie nauczył się, że jeżeli chcemy zasądzenia odsetek umownych, to powinniśmy przedstawić umowę, z której te odsetki wynikają, a nie tylko oświadczenie, że wysokość wynika z uchwały zarządu Banku czy kogoś tam innego. Tak więc kierujemy na rozprawę, rezerwując na nią jakieś pół godziny w połowie grudnia.

Następnie mam pozew z weksla. Dużo tego ostatnio, i lubię takie sprawy. Weksle to wspaniałe narzędzie, jeżeli tylko ktoś potrafi się nimi posługiwać, i wbrew pozorom bardzo proste do zrozumienia. Konstrukcja zobowiązania wekslowego jest tak prosta, że aż brutalna - kto podpisał weksel, ma obowiązek za niego zapłacić wyłącznie dlatego, że go podpisał. Nie ma żadnej innej podstawy obowiązku zapłaty niż ta, że na wekslu jest jego podpis. Jak pisano przed wojną, jeżeli komuś podpisany blankiet weksla wiatr wywieje za okno, a ktoś inny go znajdzie i wypełni to wystawca ma za niego zapłacić, bo powinien był swoich weksli pilnować. Pewność obrotu wekslowego stawiana jest ponad ochronę bezmyślnych wystawców. Niestety nie wszyscy pełnomocnicy podejmujący się "obrony" w sprawach z weksla tę prostą zależność rozumieją, bo nader często w zarzutach od nakazu zapłaty spotykam zarzut "nie udowodnienia wysokości roszczenia", tak jakby przy roszczeniach wekslowych  trzeba było udowadniać cokolwiek poza tym, że ma się weksel z podpisem pozwanego. Ale o tym może napiszę kiedy indziej. Bo tu mam inny problem - niestety nie da się wydać nakazu z weksla, bo przy jego wystawianiu zapomniano o wypełnieniu rubryki z terminem płatności. Weksel taki, niezależnie od tego co napisano w umowie pożyczki i deklaracji wekslowej, jest więc wekslem płatnym za okazaniem... a to oznacza, że nie okazując weksla przed wytoczeniem powództwa powód stracił prawo do żądania odsetek za opóźnienie w zapłacie. Znowu zatem sprawa trafia na rozprawę. W połowie grudnia.

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.