Publicystyka



Spór o polską rację stanu w roku 1937

"polityka równowagi"| Adolf Bocheński| Front Morges| II Rzeczpospolita| Józef Beck| Józef Piłsudski| Liga Narodów| Sowiety| Traktat Ryski| Trzecia rzesza| Władysław Sikorski

włącz czytnik

Stanowisko rządu polskiego wobec wszystkich zjawisk życia międzynarodowego, jakie pojawiły się po roku 1934, motywowane było pragnieniem utrzymania zasad „polityki równowagi” między Niemcami a Związkiem Sowieckim. Z tego samego powodu rząd polski odrzucił francusko--sowiecką ofertę Paktu Wschodniego, jak również propozycje przystąpienia do Paktu Antykominternowskiego, ponawiane w latach 1936-1939.

Tym wśród Polaków, kto szczególnie wysoko cenił polsko-niemiecką umowę o nieagresji, był Józef Beck. W przemówieniu, wygłoszonym 5 czerwca 1935 r. w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, zawarł on jednoznacznie pozytywną ocenę nowej polityki niemieckiej wobec Polski i podkreślił, że „pozytywny wynik oceny sytuacji w Niemczech oparliśmy na dwóch kryteriach: 1) na fakcie, iż hitlerowcy sami siebie uważali za rewolucjonistów i dążyli do stworzenia nowego niemieckiego światopoglądu; 2) na daleko idącej zmianie personalnej warstwy rządzącej, co jest również jedną z zasadniczych cech prawdziwej rewolucji”. Według polskiego ministra „te właśnie zmiany personalne umożliwiły ugodę polsko-niemiecką. Jedną z głównych była likwi­dacja hegemonii Prus w Rzeszy Niemieckiej”. Ideologia Hitlera wydawała się nacjonalizmem, głoszącym skupienie wszystkich Niemców w jednym państwie, co na plan pierwszy w polityce Berlina wysuwało Anschluss Austrii, odebranie Sudetów, a więc generalnie południowy szlak ekspansji. O intencjach przywódców III Rzeszy Beck mówił z uznaniem, podnosząc, iż „przy działaniu tych czynników w świadomości Rządu niemieckiego została dokonana ugoda polsko-niemiecka. Ze strony niemieckiej jest ona wykonywana z wielkim wysiłkiem, godnym uznania. Kierownictwo partii hitlerowskiej obciążyło się dodatkowo obowiązkiem przełamania antypolskiego nastawienia psychiki niemieckiej. W miarę możności zostaje to też wykonywane przez Niemców – pewne ekscesy zaznaczające się od czasu do czasu, są w Berlinie hamowane”.

Pragnienie trwalszego modus vivendi z Niemcami panowało w umysłach polityków polskich niewątpliwie. Nie było natomiast wątpliwości co do tego, że przełamanie atmosfery wrogości w relacjach z sowiecką Rosją pozostawało poza zasięgiem możliwości. Beck nie dostrzegał innej perspektywy polityki polskiej, jak tylko linia neutralności między Niemcami a Rosją. W rozmowie z ministrem Delbosem 3 grudnia 1937 r. mówił o „intrygach Kominternu, a często i rządu ZSRR na terenie państw trzecich”, ale twierdził, że „nie odczuwamy bezpośredniego nacisku na naszej granicy, która jest normalna, a bieg bezpośrednich dyplomatycznych spraw z Sowietami załatwiamy może nawet lepiej niż wiele innych państw. Jako zasady trzymamy się ściśle nieagresji, natomiast uważamy dla siebie wszelkie układy o wzajemnej pomocy za wykluczone”. W kwietniu tego samego roku Beck tłumaczył przywódcom sojuszniczej Rumunii, iż niezmienną zasadą polityki polskiej jest „robić wszystko do utrzymania normalnych stosunków sąsiedzkich”, ale zarazem nie zostawił wątpliwości, że „w tym widzimy granice naszych umów politycznych z Rosją”.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.